Przyczyną katastrofy śmigłowca Mi-24 na poligonie w Drawsku Pomorskim kilka tygodni temu był lot poniżej bezpiecznej wysokości - do takich wniosków doszli specjaliści z komisji bezpieczeństwa lotów przy MON. W katastrofie zginęło 3 żołnierzy, 6 zostało rannych.
Wszystko wskazuje na to, że błąd popełnił pilot maszyny. Helikopter powinien lecieć na wysokości 15 metrów, a nie jak ustalono 5. Dodatkowo maszyna przechylała się pod zbyt dużym kątem. W efekcie łopaty wirnika zahaczyły o ziemię i śmigłowiec spadł.
Podpułkownik Lech Wysocki z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu nie ma wątpliwości: Przyczyną był lot poniżej bezpiecznej wysokości, niezgodne z przepisami wykonanie ćwiczenia - uważa ppłk Wysocki. Jego zdaniem błąd mógł popełnić pilot, ale zastrzegł, że ostateczne oceny wyda po analizie protokołu.
Pilot Mi-24 wciąż przebywa w szpitalu w Wałczu. Był najciężej rannym żołnierzem, który przeżył katastrofę. Kilka dni temu odzyskał przytomność. Mimo obrażeń głowy i klatki piersiowej niebezpieczeństwo minęło, ale lekarze określają jego stan jako poważny. Teraz czeka go długie leczenie, a potem rehabilitacja.
foto Archiwum RMF
12:15