Choć w Polsce nie odnotowano dotychczas przypadku zachorowania na SARS, to nasze służby epidemiologiczne dmuchają na zimne. Tak jest na przykład we Wrocławiu. Tamtejszy specjalistyczny szpital chorób zakaźnych wzbogacił się o kilkanaście masek, chroniących układ oddechowy oraz specjalistyczne, jednorazowe kombinezony, zabezpieczające przed wirusem personel szpitala.

Te kombinezony mogą być wykorzystywane nie tylko w przypadku tego wirusa chińskiego. One mogą być wykorzystywane w przypadku każdej epidemii. Dlatego to jest właściwe zainwestowanie środków - przekonywał przedstawiciel szpitala.

W sposób szczególny zostało zabezpieczone także wrocławskie lotnisko. We wszystkich punktach portu, w których ewentualnie może pojawić się pasażer z objawami SARS, znajdują się specjalnie wydrukowane ulotki, informujące o objawach choroby i sposobach postępowania w razie ich pojawienie się.

Pracownicy tych punktów wyposażeni są w maski i sprzęt ochronny. Lekarz portu lotniczego przez całą dobę ma też do dyspozycji specjalistyczną karetkę pogotowia ratunkowego.

Tymczasem zabójczy SARS nadal przeraża świat i nadal się rozprzestrzenia. Dotychczas tajemniczy wirus pochłonął już 112 istnień ludzkich na całym świecie. Blisko 3 tys. osób jest zarażonych.

Wciąż największym skupiskiem choroby są kraje azjatyckie. W samych Chinach - skąd pochodzi SARS - zmarło już 55 osób, a zarażonych jest 1300. W Hong Kongu wirus zabił 31 jeden ludzi.

Rządy krajów na całym świecie robią, co mogą, by zapobiec rozprzestrzenianiu się śmiertelnej choroby.

W Singapurze na przykład, gdzie na SARS zmarło 9 osób, rozpoczęto instalowanie kamer internetowych w domach tych, którzy są objęci kwarantanną. Mający obowiązek pozostania w domu chorzy zapłacą karę w wysokości 5,5 tys. dolarów, jeśli opuszczą budynek. W sumie w Singapurze objęto kwarantanną 490 osób. Na trzy tygodnie zamknięto też wszystkie szkoły.

FOTO: Archiwum RMF

05:15