Na ulicach Moskwy znowu pojawił się dym. Powodem są pożary okolicznych torfowisk. Od rana nad miastem unosi się charakterystyczny zapach, widoczność jest słabsza niż zwykle. Do podobnej sytuacji doszło na początku sierpnia i było to pierwsze zadymienie od 30 lat.
Lekarze zapewniają, że ów specyficzny smog jest raczej nieszkodliwy dla zdrowia. Pomimo to zaleca się ludziom cierpiącym na choroby serca, by pozostali w domu.
Według meteorologów jeszcze przez kilka dni 10-milionowa metropolia będzie musiała oddychać mieszanką powietrza i dymu. Zjawisko potrwa do pierwszego deszczu albo do silnych podmuchów wiatru. Jednak ani na jedno, ani na drugie w najbliższym czasie się nie zanosi.
Największy dym nad Moskwą zanotowano w 1972 roku, gdy ówczesna stolica ZSRR niemal całkowiecie została otoczona przez pożary lasów i torfowisk. Te ostatnie jest bardzo trudno ugasić. Ogień tli się pod ziemią, a walka z nim wymaga specjalistycznego sprzętu. Takiego zaś brakuje rosyjskim strażakom.
13:45