Dożywocie utrzymane. Sąd Apelacyjny w Katowicach odrzucił apelację Sławomira P., zabójcy czterech osób, jednego z najgroźniejszych gangsterów lat 90. O wcześniejsze zwolnienie będzie mógł ubiegać się dopiero po 35 latach kary.

Sąd uznał go winnym m.in. czterech zabójstw, usiłowania trzech kolejnych oraz włamań i rozbojów. Wyrok w stosunku do Sławomira P. jest prawidłowy. Nie ma najmniejszych podstaw do jego kwestionowania - powiedział sędzia Wojciech Kopczyński. Wyrok jest prawomocny.

W uzasadnieniu wyroku sąd I instancji stwierdził, że 38-letni mężczyzna jest głęboko zdemoralizowany i okrutny, kierowała nim zachłanność. Jeszcze w czasie śledztwa P. przyznał się prokuratorom do niemal wszystkich spośród 37 przestępstw, m.in. do wszystkich zabójstw. Zabijał na zlecenie, ale jego ofiarami padały też przypadkowe osoby.

Np. w czerwcu 1999 roku w Jastrzębiu Zdroju P. zastrzelił 36-letniego górnika. W październiku 1998 roku w tym samym mieście zabił 54-letniego mężczyznę i postrzelił jego kolegę. Do tragedii doszło, gdy zwrócono uwagę znajomym Sławomira P., że myją samochód w niewłaściwym miejscu. W 1997 roku, chcąc upozorować swoją śmierć bandyta zabił i podpalił narkomana w Skarżysku-Kamiennej. Sławomir P. "wpadł" w czerwcu 1999 roku w czasie brawurowej akcji śląskich antyterrorystów w centrum Katowic.