Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini w imieniu Unii Europejskiej wezwała Rosję do bezwarunkowego i bezzwłocznego oddania Ukrainie okrętów i sprzętu oraz uwolnienia ukraińskich marynarzy.

"Unia Europejska oczekuje, że Rosja zapewni (...) swobodny przepływ przez Cieśninę Kerczeńską do i z Morza Azowskiego, zgodnie z prawem międzynarodowym. (...) W tym kontekście wzywamy również zdecydowanie Rosję do bezwarunkowego i bezzwłocznego zwrotu okrętów i sprzętu oraz uwolnienia schwytanych marynarzy" - napisała Mogherini w opublikowanym oświadczeniu w imieniu UE.

Wyraziła też "najwyższe zaniepokojenie" wzrostem napięcia na Morzu Azowskim i w Cieśninie Kerczeńskiej w ostatnich dniach, które doprowadziło do zajęcia okrętów ukraińskich i zatrzymania ich załóg, jak również ostrzelania sił ukraińskich, w wyniku czego rannych zostało kilku ukraińskich żołnierzy. Napisała, że UE jest zszokowana użyciem przez Rosję siły, która na tle rosnącej militaryzacji regionu jest nie do przyjęcia.

Szefowa unijnej dyplomacji napisała też, że bezprawna aneksja Półwyspu Krymskiego przez Rosję w 2014 r. pozostaje wyzwaniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego i niesie poważne konsekwencje dla międzynarodowego porządku prawnego. Zaznaczyła, że UE potępia to naruszenie prawa międzynarodowego. "Budowa mostu kerczeńskiego stanowi kolejne naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy" - wskazała.

Unia Europejska - jak napisała Mogherini - ponownie wyraża pełne poparcie dla niezależności, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. "Unia Europejska nie uznaje i nie uzna nielegalnej aneksji Półwyspu Krymskiego przez Rosję. Unia Europejska będzie nadal uważnie śledziła sytuację i jest zdeterminowana, by działać w odpowiedni sposób, w ścisłej współpracy z jej międzynarodowymi partnerami" - podsumowała.

W deklaracji nie znalazły się żadne odniesienia do nałożenia ewentualnych sankcji na Rosję

Jak zauważa brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, w dokumencie nie ma nie tylko ani słowa o sankcjach, ale nie znalazło się nawet wyraźnie potępienie działań Rosji. Unia wyraża jedynie wielkie zaniepokojenie wzrostem napięcia w regionie Morza Azowskiego. 

Kraje UE uzgadniały treść oświadczenia od poniedziałku. Polska i Wielka Brytania, Kraje Bałtyckie chciały zapisów zapowiadających nowe sankcje wobec Rosji, jednak nie było na to zgody innych państw. Kompromisowe zdanie jest więc dalekie od zapowiedzi sankcji i brzmi: Unia Europejska będzie nadal uważnie śledzić sytuację i jest zdeterminowana, by działać w odpowiedni sposób. 

Jest to więc deklaracja spóźniona i bardzo ostrożna.

Putin: Incydent na Morzu Czarnym był prowokacją

Ukraińskie jednostki, które zmierzały do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, chciały przepłynąć pod mostem nad cieśniną, jednak nie dostały na to pozwolenia. Według władz w Kijowie atak Rosjan nastąpił na wodach neutralnych. Ukraina wskazuje, że łączy ją z Rosją umowa z 2003 roku dotycząca Morza Azowskiego, na podstawie której oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską za swoje terytorium wewnętrzne. Oba kraje mają tam też swobodę żeglugi.

W wyniku incydentu ranni zostali ukraińscy żołnierze. Dwa ukraińskie kutry i holownik zostały przejęte przez Rosjan. Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Hrycak poinformował, że strona przeciwna użyła do ataku myśliwca Su-30, którego rakieta trafiła jedną z tych jednostek.

Przemawiając podczas forum inwestycyjnego w Moskwie, Władimir Putin powtórzył to, co o wydarzeniach na Morzu Azowskim mówili wcześniej przedstawiciele jego administracji: nazwał je ukraińską prowokacją. Jak ocenił, została przeprowadzona z myślą o przyszłorocznych wyborach prezydenckich na Ukrainie: w tym kontekście zauważył, że notowania urzędującego prezydenta Petra Poroszenki są niskie, i stwierdził: Trzeba coś robić, żeby zaostrzyć sytuację i stworzyć przeszkody dla konkurentów.

Ta piana polityczna zniknie, ocenią ich kiedyś, tak jak gruziński naród ocenił Saakaszwilego. Stan wojenny ma pozbawić wyborczych szans przeciwników Poroszenki - dodał Putin.

Rosyjski przywódca zaznaczył również, że ukraińskie okręty nie odpowiadały na zapytania ze strony służb pogranicznych Rosji i wpłynęły na wody terytorialne jego kraju.

(j.)