145 studentów z Małopolski chciało dorobić przy zbiorze jabłek i winogron w Słowenii. Jednak na miejscu zamiast pracy czekała... ich deportacja. Słoweński pośrednik nie dopełnił bowiem formalności.
Na Słowenii studenci zostali zameldowani jako turyści, a nie pracownicy sezonowi. Z hoteli, w których mieszkali, usunęła ich policja.
Trzeba było pojechać na komisariat. Tam zamknęli nas w pomieszczeniach z kratami - opowiadały reporterowi RMF oszukane studentki. Część młodych ludzi już po 3 dniach musiało wracać do kraju. I to oni najwięcej stracili – w wyjazd zainwestowali kilkaset złotych, do Polski przyjechali z długiem.
Żacy zapowiedzieli złożenie doniesienia do prokuratury, będą też walczyć o odszkodowanie.
Ale to nie jedyne niedociągnięcia biura podróży, które organizowało wyjazd. Na miejscu okazało się, że są warunki były diametralnie różne od tych, jakich się spodziewali studenci. Po zaledwie godzinnym odpoczynku musieliśmy iść do pracy - mówią. Okazało się, że młodzi ludzie nie byli też ubezpieczeni.
Przedstawiciel krakowskiego biura – pośrednik organizowanego wyjazdu - zapewnia, że zwróci studentom pieniądze z własnych środków.
23:00