Chaos komunikacyjny w Niemczech - od północy strajkują tam piloci linii lotniczych Lufthansa. Odwołano wszystkie loty, a sytuacja może poprawić się dopiero za kilka godzin. Piloci domagają się od rządu podwyższenia pensji o co najmniej 30 procent. Ich zdaniem zarabiają zbyt mało w porównaniu z pilotami z innych krajów.
Dokładnie o północy piloci Lufthansy we Frankfurcie, zaczęli pierwszy z serii strajków, które mają potrwać miesiąc. Lotnisko we Frankfurcie jest najbardziej ruchliwym terminalem w Europie kontynentalnej. Pierwsza z akcji ma zakończyć się jutro w południe. Następnie w każdy czwartek, przez kolejne cztery tygodnie, będzie kontynuowana na różnych lotniskach w Niemczech. Piloci domagają się od rządu podwyższenia pensji o co najmniej 30 procent, ponieważ uważają, że zarabiają zbyt mało w porównaniu z pilotami z innych krajów. Rzecznik Lufthansy poinformował, że firma jest gotowa przystąpić do negocjacji z pracownikami. Strajk spowodował już poważne utrudnienia. Dramatycznie jest od godziny 6 rano, to właśnie wtedy miały wystartować pierwsze samoloty. Obsługa Lufthansy dla pasażerów na liniach krajowych próbuje organizować transport zastępczy pociągami. Gorzej jest na liniach międzynarodowych i czarterowych – tu trzeba się liczyć z 6 a nawet 7-godzinnymi opóźnieniami. To pierwszy tak długi strajk niemieckich linii lotniczych. Jeżeli związki zawodowe nie wynegocjują dla swoich członków zadowalających warunków socjalnych protesty mogą się powtórzyć.
foto EPA
08:25