16-letni chłopiec z Bierunia na Śląsku został śmiertelnie porażony prądem, podczas próby kradzieży przewodów kolejowych. Jego kolega zaniósł ciało zmarłego do namiotu, w którym mieli spać ubiegłej nocy, i obok zwłok przeczekał do rana.
O tragedii rodzina chłopca dowiedziała się dopiero rano. 17-letni kolega ofiary tłumaczył, że nie wiedział co ma dalej robić, nie umiał poradzić sobie z zaistniałą sytuacją.
Chłopcy mieli wspólnie spędzić noc w namiocie, który rozbili na posesji należącej do rodziny 16-latka. Późnym wieczorem chłopak wymyślił, aby ukraść przewody energetyczne na stacji kolejowej, a później sprzedać je w skupie złomu. Przed północą udali się na stację kolejową w Bieruniu. Tam chłopiec wspiął się na słup trakcyjny i zaczął piłować przewód. Wtedy też nastąpiło porażenie prądem.
Sprawę bada policja oraz prokuratura.