Zaskoczenie zapanowało we Francji po kontrowersyjnej wypowiedzi Radosława Sikorskiego. Szef polskiej dyplomacji domaga się zlikwidowania siedziby Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Według wielu obserwatorów brzmi to jak policzek wymierzony francuskim władzom.
Francuskie MSZ nie chce na razie komentować tej sprawy. Jesteśmy w trakcie analizowania tego - usłyszałem w biurze rzecznika. Trudno się dziwić, bo sprawa jest bardzo drażliwa - siedziba Parlamentu Europejskiego w Strasburgu jest oczkiem w głowie francuskich władz.
Kiedy w ubiegłym miesiącu europosłowie chcieli skrócić jedynie o tydzień strasburskie obrady i wydłużyć obrady w Brukseli, Paryż zaskarżył te rezolucję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W ubiegłym tygodniu natomiast francuski minister do spraw europejskich Bernard Cazeneuve oświadczył, że nie ma mowy o żadnych ustępstwach.
Czy wystąpienie Sikorskiego pomoże nam w negocjacjach z Francją w sprawie wyższego unijnego budżetu, który chcemy uzyskać? Można w to wątpić. Chyba, że chodzi o targ typu: przestaniemy się czepiać Strasburga, jeżeli wy poprzecie nas w sprawie 300 miliardów złotych, które chcemy dostać od UE. W takim przypadku jednak siły są nierówne. Istnienie strasburskiej siedziby PE zapisane jest w unijnych traktatach. By to zmienić, musiałaby się na to zgodzić sama Francja.