W Sejmie ponad rok temu zainstalowano b. drogie urządzenia do wykrywania metalu i zatrzymywania intruzów. Bramki kosztowały 800 tys. złotych. Miały zatrzymywać niepożądanych gości, ale nie działają.
Urządzenia – jak się okazuje – są niepotrzebne. Sejm nie jest oblegany przez tłumy, a nieproszonych gości nie wpuszczają strażnicy. Dwie bramki stoją więc nieużywane; pracuje tylko jedna – najtańsza.
Jednak szef Biura Informacyjnego zapewnia, że działają wszystkie urządzenia, choć nie zawsze są uruchamiane. Dlaczego? Bo nie było potrzeby, a potrzeba jest wówczas kiedy jest zagrożenie
Problem w tym, że takiego zagrożenia jeszcze nie było – mówi posłanka Elżbieta Radziszewska. Ani razu nie widziałam, aby te bramki działały. Właściwie nie wiem, po co one są, bo i tak strażnik stoi i pilnuje, kto przechodzi i kontroluje. Jedyny cel, jaki można im wymyślić, to powiedzmy – ozdobny.
Ozdoby za 800 tys. złotych... Posłowie to mają gest.