Aż 130 mln zł wyda Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na remonty ponad 300 biur terenowych. Koszt miał wynieść 18 mln złotych. Remonty zlecano bez przetargów, bo były prezes ARiMR sprytnie ominął ustawę o zamówieniach publicznych.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi już warszawska prokuratura, wcześniej nieprawidłowosci potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. O tej remontowej aferze informowaliśmy parę miesięcy temu, ale prokuratura wciąż nie ustaliła, dlaczego tak drastycznie wzrosły koszty.
Dyrektorzy, z którymi rozmawiała reporterka RMF zarzekają się, że nie ma tam luksusów, a jedynie standard „unijny”. Odpowiednia powierzchnia, odpowiednie wyposażenie, zabezpieczenie - twierdzi Stanisław Dymura. Ze te „standardy” agencja zapłaciła 800 za metr2 wyremontowanej powierzchni.
A tymczasem – jak sprawdziliśmy – w centrum Warszawy można wyremontować lokal za 300 złotych. Dyrekcja nie widzi jednak w tych kosztach nic niestosownego; przyznaje jedynie, że błędem było wynajmowanie tak dużych – średnio 250-metrowych – biur, gdzie pracuje po kilkanaście osób.
Dodatkowo, wszystkie remonty zlecano bez przetargu, bo wykonać je miały przywięzienne zakłady pracy, których nie obowiązuje ustawa o zamówieniach publicznych. A liczył się - jak twierdzą w ARiMR - czas. Remontu nie zrobili jednak więźniowie, bo dyrekcje owych zakładów pozlecali roboty komercyjnym firmom, a te zawyżały koszty. Rekordowo drogie jest biuro w Miechowie. Za remont 500 metrów zapłacono tam – uwaga! - milion złotych.
21:30