Steve Fosset dotarł już do Arizony. To ostatni etap próby pobicia rekordu Guinnessa. Amerykanin chce samolotem okrążyć ziemię w mniej niż 80 godzin, bez lądowania i uzupełniania paliwa.
Jeszcze kilkanaście godzin temu, gdy okazało się, że paliwa jest znacznie mniej niż przewidywały wyliczenia, rozważano nawet możliwość awaryjnego lądowania na Hawajach. Ekscentrycznemu amerykańskiemu miliarderowi pomogła jednak pogoda.
Prądy powietrzne są niezwykle silne, pozwoliły mi nadrobić sporo czasu. Dodatkowo staram się oszczędzać paliwo - mówił Steve Fosset.
Jeśli wiatry nadal będą mu sprzyjać, Amerykanin powinien dotrzeć na miejsce startu, czyli na lądowisko w miejscowości Salina w stanie Kansas, już dziś wieczorem.