Krakowska prokuratura zwróciła się do sądu o umorzenie śledztwa w sprawie samochodowego rajdu po wawelskim dziedzińcu. Zdaniem psychiatrów, mężczyzna, którego zatrzymano za ten incydent, wymaga przymusowego leczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Mężczyzna powiedział prokuratorom, że jest potomkiem króla Jana III Sobieskiego. Stwierdził, że jako jego spadkobierca może mieszkać na Wawelu i jeździć samochodem po dziedzińcu. Psychiatrzy po dwóch miesiącach obserwacji doszli do wniosku, że Grzegorz Ś. jest niepoczytalny i stanowi zagrożenie dla innych.
8 maja 48-letni Grzegorz Ś. wjechał przez Bramę Herbową na Wzgórze Wawelskie. W pewnym momencie wysiadł z samochodu i zaczął wygrażać siekierą ludziom, którzy szli alejką. Wtedy podszedł do niego ksiądz, który był przewodnikiem grupy, i zwrócił mu uwagę. To jeszcze bardziej zdenerwowało furiata. Do akcji wkroczyli strażnicy. Kiedy podeszli, mężczyzna wsiadł do samochodu i próbował ich potrącić. Funkcjonariuszom udało się go zatrzymać po przestrzeleniu kół pojazdu i krótkiej szamotaninie. Okazało się, że był trzeźwy. Pytany o motywy swojego postępowania powiedział funkcjonariuszom, że Wawel jest jego domem i nie chce wpuszczać tam obcych.
Po incydencie w Bramie Herbowej zamontowano specjalne słupki, które uniemożliwiają wjazd niepowołanych osób na teren Wzgórza Wawelskiego.