Czy prezydent naciskał na byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego, by ten ukrył przekręt jego znajomych? Mowa o Włodzimierzu Wapińskim i Zygmuncie Niziole, szefach Laboratorium Frakcjonowania Osocza.
Były minister zdrowia zeznawał wczoraj przed prokuraturą w Tarnobrzegu, która prowadzi sprawę LFO w Mielcu. Placówka dzięki rządowym gwarancjom uzyskała wielomilionowe (nigdy niespłacone) kredyty.
Podczas przesłuchania Mariusz Łapiński miał stwierdzić, że na początku 2002 roku w gabinecie Marka Ungiera i w obecności prezydenta oraz ówczesnego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego był nakłaniany do takiego załatwienia sprawy LFO, by nie ucierpieli na tym przyjaciele prezydenta.
Dziś jednak były minister jest bardzo oszczędny w słowach. Naciski w sprawie laboratorium? Nie zaprzeczam, nie potwierdzam; nie chcę komentować – mówi. Ze swoich zeznań potwierdza jedynie spotkanie Ungier-Wagner-Siemiątkowski- Kwaśniewski i on sam na początku 2002 roku.
Potwierdziłem tylko takie spotkanie było. Natomiast co do nacisków nie potwierdzałem tego – mówi Łapiński. Po chwili dodaje jednak: Wszystkie złe rzeczy, które toczyły się wokół mojej osoby, które bardzo dotknęły mnie, moją żonę, moje córki, jak sądzę spowodowane były tym, że nie załatwiłem sprawy przyjaciela pana prezydenta.
Dodajmy, że decyzja o aresztowaniu Zygmunta Nizioła zapadnie dopiero w piątek. Do tego czasu odroczono posiedzenie sądu w Tarnobrzegu. Z takim wnioskiem wystąpił adwokat podejrzanego. Jak stwierdził, nie zdążył się jeszcze przygotować do rozprawy.