Policja przekazała, że udało się zlokalizować już wszystkie osoby, z którymi stracono kontakt po czwartkowej burzy w Tatrach. Burza spowodowała śmierć czterech osób i obrażenia u ponad 150.
Wcześniej policja informowała o trzech, a następnie dwóch osobach, z którymi po wczorajszej burzy nie ma kontaktu.
Do godzin południowych w piątek, nie mieliśmy kontaktu z dwoma poszukiwanymi osobami. W związku z wydarzeniami w Tatrach mnóstwo osób z Polski telefonowało z informacją, że nie mają kontaktu ze swoimi bliskimi, którzy udali się na wypoczynek do Zakopanego. Nie były to jednak informacje precyzyjne, czy te osoby znajdowały się konkretnie podczas burzy w Tatrach. Zweryfikowaliśmy wszystkie niepokojące sygnały i pozostały dwie osoby, z którymi nie ma kontaktu. Będziemy ustalali, gdzie te osoby mogą przebywać i potwierdzać, czy na pewno im nic nie grozi - powiedział rzecznik zakopiańskiej policji. Po południu podkreślono, że udało się zlokalizować już wszystkie osoby, z którymi stracono kontakt.
Po godzinie 10:00 śmigłowiec TOPR-u poleciał w kierunku Giewontu i sprawdza, czy nie widać ciał leżących w rejonie północnej ściany tego szczytu.
Poszukiwania w okolicach kopuły szczytowej Giewontu i szlaku dojściowego na ten szczyt prowadzi też około 20 policjantów z Zakopanego. Do godzin południowych funkcjonariusze znaleźli tam jedynie drobne rzeczy turystyczne, jak plecak czy kurtkę.
We wczorajszej burzy po polskiej stronie Tatr poszkodowanych zostało ponad 150 osób. Cztery osoby nie żyją - to dwie kobiety w wieku 46 i 24 lat oraz dwójka dzieci - 10-letnia dziewczynka i 10-letni chłopiec.
Ofiary pochodziły z równych regionów Polski - to mieszkańcy województwa mazowieckiego, podlaskiego, Dolnego Śląska i Małopolski.
Przypomnijmy, że wczoraj w wyniku burzy zginęła też jedna osoba po stronie słowackiej Tatr. Ofiarą śmiertelną jest czeski turysta.
Jak poinformowała rzecznik wojewody małopolskiego Joanna Paździo, po udzieleniu pierwszej pomocy do szpitali przyjęto na dalsze leczenie i obserwację 56 osób. 34 osoby nadal przebywają w szpitalnych oddziałach. Najwięcej, bo aż 15 rannych, leczonych jest w Nowym Targu, 5 - w Zakopanem, a 4 w Centrum Urazowym Medycyny Ratunkowej i Katastrof w Krakowie. Niestety wiele osób znajduje się w ciężkim stanie - mają poważne złamania, urazy wewnętrzne i poparzenia.
Naczelnik TOPR podsumował, że po burzy udzielono pomocy 157 osobom. Cztery osoby nie żyją. Jak podkreślił Jan Krzysztof, po około czterech godzinach akcji ratunkowej wszystkie osoby potrzebujące pomocy były już na dole.
Jednym z pierwszych ratowników, który był na miejscu po burzy w Tatrach, był Tomasz Wojciechowski. To był nierealny obraz. Jak już dochodziliśmy do przełęczy, coraz więcej ludzi było, którzy schodzili - poparzonych, w szoku - opowiadał.
To jest sytuacja, którą można porównać do zamachu terrorystycznego - stwierdził. Szereg osób, dzieci, porażonych, poparzonych, z połamanymi nogami, z ranami na całym ciele - tłumaczył Jan Krzysztof, podkreślając, że sprawne przeprowadzenie akcji ratunkowej nie byłoby możliwe bez współpracy innych służb.