Prawo i Sprawiedliwość złożyło do Sądu Najwyższego kolejne protesty wyborcze: domaga się ponownego przeliczenia głosów w czterech okręgach w wyborach do Senatu. We wszystkich senatorskie mandaty zdobyli kandydaci wybrani z list opozycji. "To jest zagrożenie dla polskiej demokracji" - komentuje w rozmowie z RMF FM Michał Kamiński, wybrany do Senatu z list PSL-Koalicji Polskiej.
Najnowsze skargi złożone przez PiS do Sądu Najwyższego dotyczą okręgów: nr 12 w Toruniu, w którym mandat zdobył kandydat PSL-Koalicji Polskiej Ryszard Bober, nr 92, w którym po mandat sięgnął kandydat Koalicji Obywatelskiej Paweł Arndt, nr 95 w Kaliszu, gdzie zwyciężyła startująca z list KO Ewa Matecka, oraz nr 96 - także w Kaliszu - gdzie wygrał Janusz Pęcherz, również reprezentujący Koalicję Obywatelską.
Wcześniej Prawo i Sprawiedliwość złożyło do Sądu Najwyższego dwa inne protesty wyborcze, również dotyczące wyborów do Senatu, domagając się ponownego przeliczenia głosów w okręgach: nr 75 w Katowicach i nr 100 w Koszalinie. W tym pierwszym 50,93 procent głosów - i senacki mandat - zdobyła wiceprezes Wiosny Gabriela Morawska-Stanecka, w tym drugim - z poparciem na poziomie 33,67 procent - wygrał startujący z własnego komitetu poseł PO Stanisław Gawłowski.
W tych dwóch skargach do SN pełnomocnik wyborczy PiS wskazał na niewłaściwe zakwalifikowanie głosów nieważnych: jego zdaniem, mogły być to głosy ważne.
Michał Kamiński, wybrany do Senatu z list PSL-Koalicji Polskiej, komentując sprawę na gorąco w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, nazwał PiS-owskie protesty wyborcze "zagrożeniem dla polskiej demokracji".
Ja rozumiem zakwestionowanie wyniku wyborczego w okręgach w sytuacji, w której w dniu wyborów ktoś spośród zasiadających w komisjach wyborczych reprezentantów PiS-u - a powtórzę: reprezentanci PiS-u siedzieli w każdej z komisji wyborczych, która liczyła nasze głosy - (...) mówi: "Przepraszam, nie podpiszę protokołu, ten protokół wyborczy został sfałszowany, wybory zostały źle policzone". Wtedy mamy problem, wtedy się liczy głosy powtórnie. Tutaj jest sytuacja, w której wszyscy - w tym reprezentanci PiS-u - podpisali wszystkie protokoły, nikt nie zgłaszał wątpliwości, a tydzień po wyborach - kiedy już widać wyraźnie, że nikogo się nie uda PiS-owi kupić (...) - okazuje się, że nagle chcemy liczyć te głosy na nowo - mówił Kamiński, wskazując - podobnie jak robili to wcześniej inni przedstawiciele opozycji - na fakt, że w wyborach 13 października Prawo i Sprawiedliwość straciło nieoczekiwanie kontrolę nad Senatem: do większości w izbie wyższej parlamentu partii Jarosława Kaczyńskiego brakuje obecnie dwóch mandatów.
Dopytywany przez Marcina Zaborskiego o to, czy nie wierzy, że Sąd Najwyższy rzetelnie rozpatrzy protesty wyborcze, senator-elekt odparł: Ja zaczynam się zastanawiać, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość w roku wyborczym dokonywało zmiany, w której nowa izba (Sądu Najwyższego) została powołana w celu stwierdzania ważności wyborów.
O podobnych wątpliwościach mówili wcześniej w ciągu dnia inni przedstawiciele opozycji.
Jeżeli dojdzie do manipulacji, to w wyniku tego, co przed nami, a nie tego, co już się zdarzyło - mówił w wypowiedzi dla TVN24 startujący do Senatu z własnego komitetu poseł PO Stanisław Gawłowski.
PiS-owi bliżej do hasła znanego z dalekiej przeszłości: nieważne, jak głosują, ważne, kto liczy głosy - stwierdził.
PiS chce zakwestionować wybory Polaków, zmienić kształt Senatu, doprowadzić do tego, by nie poprzez wolne wybory, ale przez zagrywki przy stoliku doprowadzić do zmiany kształtu Senatu. Skandaliczna historia - komentował.
Również wiceprezes Wiosny Gabriela Morawska-Stanecka zwracała uwagę, że PiS chce ponownego sprawdzenia głosów nieważnych dopiero teraz, gdy okazało się, że nie ma większości w Senacie.
Ja uważam, że ten wniosek jest złożony dlatego, że żaden z senatorów demokratycznej opozycji i senatorów niezależnych nie dał się Prawu i Sprawiedliwości przekupić czy przeciągnąć na swoją stronę. I to jest powód tego wniosku - mówiła polityk na konferencji prasowej.
Ona również podkreślała, że skargami PiS zajmowała się będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego - czyli jedna z nowych izb SN, powołana przez Prawo i Sprawiedliwość i obsadzona przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Jak przekonywała wiceprezes Wiosny: przed takimi właśnie sytuacjami ostrzegali ludzie protestujący w obronie niezależności sądownictwa.