Robert K. i Daniel S., oskarżeni o zabójstwo 4-letniego Michałka nie przyznają się do winy. Kilka miesięcy temu ta makabryczna zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną. W styczniu chłopiec został utopiony w Wiśle przez konkubenta matki i jego kompana. Według prokuratury - matka Michała, Barbara S. nie tylko wiedziała o wszystkim, ale także kilka miesięcy wcześniej zaplanowała zbrodnię, a potem nią kierowała.
Świadczy o tym m.in. biling rozmów telefonicznych. Wczoraj przed sądem, Robert K. stwierdził, że dziecko samo się poślizgnęło i wpadło do wody, a poprzednie zeznania miała wymusić na nim policja, bijąc go podczas przesłuchań. "Poszliśmy z Michałkiem nad Wisłę. Ja musiałem się załatwić i na chwilę odszedłem. Gdy wróciłem, Michałek leżał na krze. Musiał chyba się poślizgnąć" - mówił przed sądem K. "Zacząłem krzyczeć: ratunku, pomocy, jednak kra się przechyliła i Michałek wpadł całkowicie do wody" - dodał. Na pytanie, dlaczego nie pomógł, odpowiedział: "byłem załamany". "Michał wołał: tato, tato, ratuj" – dodał Robert K. Posłuchaj fragmentu rozprawy.
K. twierdzi, że razem z Danielem S. odebrał rano Michałka z przedszkola. Potem z Danielem się rozstali i sam pojechał z Michałkiem nad Wisłę. Następnie poszedł z Barbarą S. do przedszkola po dziecko. Tam "dowiedział się" o tym, że Michałek został już odebrany z przedszkola. Razem z Barbarą S. poszedł na komisariat policji, gdzie zgłoszono zaginięcie dziecka. Według niego, cały czas nie powiedział Barbarze S. o tym, co się stało, gdyż się "bał". Także drugi mężczyzna - Daniel S. – nie przyznaje się do winy. S. twierdzi, że jego poprzednie zeznania zostały wymuszone przez policję. Według niego, w dniu zabójstwa rzeczywiście spotkał się z Robertem K. i pomógł mu odebrać dziecko z przedszkola. Rozstał się z nim jednak, by "załatwić swoje sprawy". "Ja jestem oskarżany z pomówień Roberta i z moich wymuszonych zeznań" – powiedział przed sądem. Jutro przed sądem wyjaśnienia składać ma matka Michałka - Barbara S. Trójce oskarżonych grozi dożywocie.
Po zabójstwie Michałka wiele przedszkoli w całym kraju zaostrzyło zasady odbierania dzieci przez rodziców lub opiekunów. Zaktualizowano m.in. listy z danymi osobowymi osób, które są uprawnione do odbioru dziecka. W wielu placówkach nie wystarcza już telefoniczne powiadomienie o zmianie osoby, która odbierze przedszkolaka. Trzeba zgłosić to osobiście. W wyjątkowych przypadkach przedszkola oddzwaniają do rodzica i potwierdzają informację.
07:00