Prokuratura Apelacyjna w Krakowie zajęła się sprawą wprowadzania na rynek ton oleju technologicznego, który można wlewać do samochodowych baków. Aferę wykryli reporterzy RMF i „Rzeczpospolitej”.
Podczas dziennikarskiego śledztwa udało się ustalić, że kupowane przez hurtowników produkty Rafinerii Trzebinia: oleje Flonaft i FL, były nieoznakowane i niebarwione. Oficjalnie są one przeznaczone do uzdatniania węgla i innych zastosowań technologicznych, dzięki temu firma płaci za nie minimalną akcyzę. Skarb Państwa straci na tym miliony złotych.
Skarb Państwa tracił, oszczędzały firmy transportowe, które olej ekupowały jako paliwo dla ciężarówek.
Rafineria kilka dni temu wstrzymała produkcję obu olejów, wprowadzając równocześnie inny - Naftochron, niemal identyczny jak te wycofane.
Przekazaliśmy kserokopię artykułu do Prokuratury Rejonowej w Chrzanowie, bo wydaje się ona właściwa do przeprowadzenia czynności sprawdzających - mówi Bogusław Słupik, szef krakowskiej prokuratury apelacyjnej. Tamtejsi prokuratorzy zgromadzą potrzebną dokumentację i spróbują odpowiedzieć na pytanie: czy wszcząć śledztwo – dodaje.
Także celnicy pojęli działania - przekazali próbkę olejów do badań w laboratorium. Będziemy domagać się barwienie oleju i znakowania. Zastosujemy także nową stawkę podatku akcyzowego - mówią. Jednak na wyniki trzeba będzie czekać kilka tygodni. Przez ten czas z Trzebini wyjadą tony oleju - dziennie sprzedaje się tam kilkaset ton Naftochronaftu.