Wystarczyło kilka dni i odwaga mieszkańców Krakowa by w rękach policji znalazł się mężczyzna, który od kilku miesięcy napadł na banki pod Wawelem. Obrabował trzy placówki, brał po kilka tysięcy. Potrzebował pieniędzy na spłatę rat kredytów. Namierzono go dzięki czujności mieszkańców Krakowa i odważnej decyzji policjantów.
35 latek pierwszy raz zaatakował w lipcu. Wtedy zarabował 12 tysięcy, dwa miesiące później zabrał 5 a kilkanaście dni temu około 8. Nie był brutalny. Jego poszukiwania trwały prawie pół roku. Już po pierwszym napadzie policjanci mieli portret pamięciowy napastnika. Pojawiał się w najmniej oczekiwanych miejscach, z reguły tam gdzie nie było kamer, ani zbyt wielu klientów. Wpadł bo wybrał bank, gdzie działał monitoring. Piszę że działał, bo jest wiele miejsc w Krakowie, gdzie kamera działa tylko jako „straszak”. To atrapa, która właśnie ma odstraszyć a nie zarejestrować obraz.
Dzień po ostatnim napadzie policja zwróciła się z prośbą do krakowskiej prokuratury o publikację z nagrania monitoringu. Ta w przeciwieństwie do innych jednostek nie czekała zgodę wydał i wszyscy mogliśmy zobaczyć poszukiwanego bandytę.
A to nie jest reguła jak wszystkim może się wydawać. Wiem, że prokuratorzy czasem długo zastanawiają się czy zgadzając się na publikację aby nie naruszają dóbr osobistych pokazywanej osoby. Nawet jeśli ta trzyma w ręku pistolet i żąda wydania pieniędzy. Zdjęcia poszły w świat.
Nie czekał też szef małopolskiej Policji. Komendant Andrzej Rokita wyznaczył nagrodę za pomoc w identyfikacji mężczyzny na zdjęciach. Już dzień późnie rozdzwoniły się telefony. Kilkanaście osób rozpoznało na zdjęciu poszukiwanego. Zatrzymanie to była już dosłownie „techniczna” formalność. Policja oficjalnie przyznaje, że bez pomocy mieszkańców nie udałoby się tak szybko zatrzymać bandyty.
Policja w ciągu kilku dni wypłaci 5 tysięcy złotych nagrody. Dostanie je pierwsza z osób która nie bała się i zadzwoniła z informacją o podejrzanym.
Na szczęście w Krakowie komendant nie ma zamiaru w tym przypadku nagradzać za zatrzymanie policjantów. Oni wykonali swoją robotę.