Najwyższa Izba Kontroli krytykuje ministerstwa za sposób korzystania z usług doradców i ekspertów. Według NIK-u resorty zbyt pochopnie sięgały po kosztowne porady, a w dodatku często zamawiały je u osób nie mogących uchodzić za znawcę tematu np. u studentów. Co więcej, zamawiane prace często powinny być wykonywane przez pracowników etatowych urzędu.
W 1999 roku i w pierwszej połowie 2000 roku w 20 urzędach i resortach zlecono ponad 6200 usług doradczych i eksperckich. Wydano na ten cel ponad 66 tys. zł - podała NIK. Według kontrolerów, 30 proc. zleconych prac dotyczyło opracowania analiz, opinii prawnych i projektów aktów prawnych. Normalnie prace te powinny być wykonywane przez pracowników odpowiednich departamentów w urzędzie. Tymczasem z raportu wynika, że usługi zlecano pracownikom naukowym, kancelariom prawniczym, a nawet studentom.
NIK uważa, że zawieranie umów z pracownikami bez stosownych kwalifikacji było niecelowe i niegospodarne. Z usług studentów korzystała połowa badanych przez Izbę jednostek administracji rządowej, w największym zakresie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Studentom powierzane było m.in. sporządzanie analiz prawnych i ekonomicznych, opinii prawnych w różnych kwestiach, a nawet projektowanie ustaw i rozporządzeń.
12 proc. umów zawierano z własnymi pracownikami, mimo że mogli je oni wykonywać w ramach normalnej pracy. „Zlecanie różnego rodzaju prac przez kontrolowane jednostki było przez nie nadużywane i wykorzystywane w wyręczaniu zatrudnionych pracowników w ich obowiązkach służbowych. Faktycznie nastąpił tą drogą dodatkowy pozaetatowy wzrost stanu zatrudnienia w urzędach i ministerstwach.” - czytamy w raporcie NIK. NIK podaje, że ponad 95 proc. umów zawierana była w trybie „z wolnej ręki”, co sprzyjało dowolności zarówno w wyborze oferenta, jak i wydawaniu publicznych pieniędzy. Którym ministerstwom dostało się pd NIK-u najbardziej, o tym w relacji naszego reportera Konrada Paseckiego:
Z raportu wynika, że Ministerstwo Gospodarki zleciło w 1999 r. firmom prawniczym wykonanie rozporządzenia w sprawie znakowania obuwia. Za usługę zapłacono ponad 26 tys. zł. Podczas kontroli NIK dyrektor odpowiedzialnego za zawarcie umowy departamentu wyjaśniał, że tworzenie prawa wymaga nie tylko wiedzy i doświadczenia, ale i „koncentracji i skupienia”. Dlatego pracy tej nie można łączyć z codziennymi obowiązkami służbowymi. W MSWiA natomiast zawierano umowy na prowadzenie ewidencji księgowej, mimo że ministerstwo miało swój wydział finansowy.
foto RMF
06:05