Do Londynu na nadzwyczajną konferencję zjechali z całego świata biskupi Kościoła anglikańskiego. Za zamkniętymi drzwiami duchowni dyskutują nad sposobami rozwiązania problemu, jaki spowodowała nominacja na biskupa amerykańskiego księdza otwarcie deklarującego homoseksualizm.
Kryzys przybrał takie rozmiary, że może dojść nawet do rozłamu w Kościele anglikańskim. Na całym świecie ma on około 70 mln wiernych. Wielu z nich żyje w krajach Trzeciego Świata, gdzie panują ultrakonserwatywne obyczaje.
Biskupi pochodzący z bardziej konserwatywnych krajów – np. z Nigerii – zapowiedzieli już, że nie mają zamiaru tolerować nadmiernego liberalizmu. Dla nich nominacja biskupa-homoseksualisty jest sprzeczna z nauczaniem Biblii.
Duża odpowiedzialność w tych trudnych dla anglikanów chwilach spoczywa na barkach zwierzchnika tego Kościoła, abpa Wilimasa. Obserwatorzy zauważają jednak, że jego pozycji nie można w żaden sposób porównywać z autorytetem papieża w Kościele katolickim. Wilimas jest w stanie wysłuchać argumentów obu stron, nie może jednak odwołać biskupów, powołanych w innych krajach przez lokalne synody.
Anglikanie na Wyspach mieli przez krótki czas w ubiegłym roku własnego biskupa, który przyznawał się do homoseksualizmu. Po wyborze na biskupa wprawdzie powiedział, że jego związki z mężczyznami były jedynie platoniczne, jednak mimo to po kilku dniach zrezygnował z funkcji.
16:35