Prokuratura w Szydłowcu w woj. mazowieckim bada, dlaczego b. dyr. zakładu opieki zdrowotnej, a obecnie posłanka, złamała ustawę kominową. Mówiąc wprost, dlaczego pobierała prowizje od kwot, jakie wpływały na rachunek ZOZ-u.
Taką możliwość gwarantowała jej umowa o pracę, ale tylko do momentu wejścia w życie ustawy kominowej, czyli do 1 czerwca 2000 roku. Po tym czasie nic się jednak nie zmieniło - dyrektor ZOZ-u nadal pobierała prowizję i nie martwiła się tym, że łamie ustawę kominową. Tak przynajmniej twierdzi prokuratura, która na razie sprawdza, czy to przełożony dyrektorki, czyli starosta, nie złamał prawa.
Śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Głównym winowajcą jest na razie starosta, ponieważ to on odpowiada za bezzasadne wypłacanie środków starostwa.
b. dyrektor nie ma sobie nic do zarzucenia, twierdzi, że to jej pracodawca powinien dbać o zgodne z prawem umowy o pracę.
Miesiąc temu zastępcą dyrektora ZOZ-u został mąż posłanki, niegdyś prokurator. Zrezygnował z poprzedniej pracy po spodowaniu wypadku – prawdopodobnie po pijanemu. Były śledczy z pewnością będzie teraz mógł dobrze wykorzystać swe doświadczenie zawodowe...
11:00