Kilka miesięcy temu świadkami podobnej tragedii - jak ta w Biesłanie - byli mieszkańcy Madrytu. Terroryści zaatakowali podmiejskie pociągi, pełne jadących do pracy ludzi. Zdetonowano dziesięć bomb, zginęło 190 osób, a ponad 1700 rannych.
Akcja ratunkowa zorganizowana w Madrycie była szybka i sprawna. W niespełna godzinę w pobliżu miejsca tragedii rozstawiono szpitale polowe i od samego początku w wyjątkowy sposób w ratowaniu pomagali mieszkańcy Madrytu.
Ranni byli wożeni karetkami i taksówkami za darmo. Kiedy poproszono o oddawanie krwi w kolejkach do ambulatoriów ustawiły się tysiące osób, a po apelu, aby nie tamować ruchu w centrum miasta tamtejsze ulice opustoszały.
Równocześnie z całej Hiszpanii przyjechali do Madrytu psycholodzy i psychiatrzy, aby pomagać rodzinom ofiar i rannym. O wsparcie psychiczne poprosiło wtedy ponad 20 tysięcy osób. Dwaj najciężej ranni wciąż przebywają w szpitalu.