Holenderski statek-klinika aborcyjna "Langenort" wypłynął z portu we Władysławowie w rejs poza polskie wody terytorialne. Na jego pokładzie jest 11 pasażerek. Załoga zadeklarowała, iż ma to być sześciogodzinny rejs szkoleniowo-edukacyjny. Za holenderską kliniką aborcyjną płynie wynajętym statkiem 10 działaczy Młodzieży Wszechpolskiej.
"Langenort" mógł wypłynąć z portu, ponieważ jego załoga wpłaciła depozyt na rzecz 12 tys. zł kary, jaką nałożył na jednostkę kapitan portu we Władysławowie za wpłynięcie do portu bez jego zgody.
Tymczasem w Sejmie na pytania posłów dotyczące holenderskiego statku-kliniki aborcyjnej odpowiadali wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tadeusz Matusiak i prokurator krajowy Karol Napierski.
Wiceminister Matusiak poinformował, że podczas "utarczek" zwolenników i przeciwników aborcji, do których doszło w niedzielę, gdy holenderski statek cumował w porcie we Władysławowie, porządku pilnowało 54 policjantów, 55 funkcjonariuszy straży granicznej oraz łódź patrolowa.
Z kolei z wypowiedzi Karola Napierskiego wynikało, że nie było podstaw, by aresztować kogokolwiek z osób zaangażowanych w przypłynięcie do Polski holenderskiego statku.
W odpowiedzi na akcję holenderskiej organizacji „Kobiety na falach” w Polsce, szef klubu parlamentarnego Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych zapowiedział protesty LPR w Holandii. Nie porównywałbym naszego przedsięwzięcia do organizacji „Kobiety na falach”, dlatego że my nie zamierzamy mordować Holendrów – powiedział Giertych.
21:55