„Choinka ginie w przestrzeniach astralnych. Jej czubek nie należy już do naszego świata. Szpic i gwiazda są po to, by nasza choinka sięgnęła nieba” – mówi w rozmowie z Krzysztofem Kotem Katarzyna Smyk, kulturoznawca z UMCS W Lublinie. „Gwiazda wyznacza miejsce, w którym z nieba spłynie do nas Pan Jezus. Jeżeli ma się narodzić i trafić do żłóbka, to zejdzie z nieba w miejscu, gdzie jeden z rogów gwiazdy go dotyka" – dodaje. "Szpic ukazuje ten punkt na niebie, dzięki któremu choinka będzie mogła się stać domową osią świata” - wyjaśnia.
Krzysztof Kot: Skąd się wziął szpic, skąd się wzięła gwiazda na choince? Jedni wieszają jedno, inni drugie, a niektórzy wieszają to razem.
Doktor Katarzyna Smyk z katedry kulturoznawstwa UMCS w Lublinie: Szpic się wziął dopiero wtedy na polskiej choince, kiedy zaczął się łatwy dostęp do szklanych ozdób. A skąd się wzięła gwiazda, to naprawdę trudno powiedzieć. Z tego powodu, że gwiazda była jedną z zasadniczych ozdób poprzednika choinki, czyli ozdobionej zielonej gałęzi, która była wieszana daleko, daleko, daleko wcześniej, niż w ogóle chrześcijaństwo do nas przyszło. A ona już była wieszana na podłaźniku, wiechach, na gaju czy na gałęzi, czy na sadzie - w zależności od regionu Polski różnie to nazywano. Czyli gwiazda na choince wzięła się z podłaźników. A szpic jest o wiele późniejszy. Są za tymi dwiema ozdobami zupełnie inne sensy, chociaż one zbiegają się w jednym takim planie.
Gwiazda w polskiej kulturze jest interpretowana jako ta gwiazda, która prowadziła Trzech Króli do małego Jezuska. Ale też gwiazda, gdy popatrzymy na sensy jeszcze przedchrześcijańskie, jest związana z tym, że w Wigilię jasno się robi, że gwiazda organizuje czas świętowania, czyli zasiadania do wieczerzy wigilijnej. Ta obserwacja jasnego nieba, tak przy siadaniu do wieczerzy, jak przy poszukiwaniu czy liczeniu gwiazd, ma ogromne znaczenie, ponieważ im jaśniej, tym lepszy rok będzie. Tym więcej zboża, tym więcej dostatku i tym więcej szczęścia w nadchodzącym roku. To na przykład dokumentuje przysłowie: "W Wigilię jasno, w stodole ciasno". Tak samo obserwowano szron. Jeżeli było bardzo dużo szronu na drzewach w Wigilię, a zwłaszcza, gdy on był taki szklisty, że słońce się w nim odbijało, to też wróżyło to, że będzie bardzo, bardzo dostatni nadchodzący rok.
Czyli ta gwiazda przynosi dużo błogosławieństwa do domu. Możemy też na gwiazdę popatrzeć jeszcze nieco inaczej. Zobaczmy, że ta choinka nam ginie w jakichś przestrzeniach astralnych. Tutaj widzimy ją, możemy dotknąć, pokłuć się, zawiesić jakąś ozdobę, podkraść coś z choinki, ale ten czubek nie należy już do naszego świata. To jest ten czubek, czyli wierzchołek z gwiazdą, on już jest przestrzenią astralną. Polacy, z którymi rozmawiałam przy okazji zbierania materiału o choince, mówili, że ta gwiazda wyznacza miejsce, w którym z nieba spłynie do nas Pan Jezus. Jeżeli ma się narodzić i trafić do żłóbka, to on właśnie zejdzie z nieba w miejscu, gdzie czubek, gdzie jeden z rogów gwiazdy dotyka nieba. I teraz jesteśmy już coraz bliżej szpica, bo jeżeli róg gwiazdy ma dotknąć nieba, to tak samo zobaczmy, że i ten szpic pokazuje...
To jest takie przedłużenie?
To jest przedłużenie, ale on też wyprowadza nam choinkę nawet tak optycznie. Duża bombka, mniejsza i jeszcze mniejsza... Tak jakby również ginęła nam w niebiosach. Bo ten szpic właściwie, jak mówią antropolodzy, wskazuje na zenit, czyli na ten punkt dokładnie ponad nami w niebie, na kopule nieba, dzięki któremu nasza choinka będzie w pełni mogła stać się domową osią świata. A oś świata to jest takie zjawisko w wielu kulturach, które jest związane przede wszystkim z pionowością. Ma łączyć przestrzeń nieba, przestrzeń ludzi i przestrzeń podziemia. I choinka jest taką osią. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to niech sobie założy szpic i popatrzy, że on rzeczywiście wskazuje nam ten punkt na niebie, z którego znowu - jak to z boskiego nieba - może spłynąć na nas wiele, wiele błogosławieństw.
A takie łączenie jednego i drugiego? Można powiedzieć, próba zapewnienia sobie podwójnego szczęścia, tak? Podwójnej łączności z tymi niebiosami.
Bardzo dobra interpretacja. Wielu badaczy głowiło się, jeden taki dostał nawet doktorat honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej za takie spostrzeżenie. Myślę o profesorze Tołstoju z Moskwy, który właśnie dostrzegł, że w myśleniu magicznym jest potrzeba maksymalnej synonimiczności - tak to nazwał. Chodzi o to, żeby jedną treść zapewniać sobie kilkoma elementami kulturowymi. Tym razem szpicem i gwiazdą.
Czyli taka synteza, takie - używając współczesnego języka - dwa w jednym po prostu?
Tak, dwa w jednym, jeszcze do tego można dodać cztery w jednym, albo trzy przynajmniej, bo jeżeli jeszcze dwa anioły gdzieś w niektórych stronach Polski są zawieszone, czy tak jak na wschodzie pod gwiazdą czy pod szpicem musi być koniecznie święty Mikołaj, który również pilnuje dobytku i wspomaga, ochrania nas przed wilkami i innymi nieszczęściami, no to mamy trzy w jednym, cztery w jednym. To wszystko po to, aby na pewno nasza choinka sięgnęła nieba. Żeby na pewno Pan Bóg, czy mały Jezusek wiedział, którędy ma zejść w naszą przestrzeń no i żeby jeszcze było jak najszczęśliwiej w Nowym Roku.
Czyli można powiedzieć, że ten szpic ma rozrywać, rozcinać wręcz to niebo? Ma je rozciąć, a gwiazdę, która gdzieś tam sobie świeci, też można interpretować, że to jest pan Jezusek, tak?
Jest między innymi taka interpretacja, że to pan Jezusek. Myślę, że to tak można nazwać.
Czyli wszystko jest tak wysoko, na zasadzie: łapy precz od takich pospolitych rzeczy, to jest już coś ważniejszego, coś wyższego rzędu.
Jest to coś wyższego rzędu, ale w Wigilię dzieje się chyba inna jeszcze rzecz. Nie to, że to jest wysoko, łapy precz, ale właśnie to przychodzi coraz niżej do nas. Już zeszło poniżej pułapu, poniżej naszego sufitu. Niebo jest tak blisko.
Ale to niebo, te bombki, które są tak niżej, to jakby już ozdoby nieba. To już jest nasz świat, ale ten na górze, to jest ten, w którego stronę patrzymy i którego nie dotykamy, bo jest za wysoko - tak na co dzień.
Wtedy tak. A tym razem schodzi niżej.