Do 83 wzrosła liczba ofiar wczorajszej katastrofy na lotnisku we Lwowie. Rannych jest 116 osób, w tym wielu ciężko. Do tragedii doszło, gdy ukraiński myśliwiec Su-27 uderzył w widzów, podziwiających podniebne akrobacje. Przyczyną katastrofy była awaria silników lub błąd pilotów.
Lecący tuż nad ziemią myśliwiec nagle stracił sterowność, uderzył w tłum widzów i eksplodował. Członkowie załogi - dwaj doświadczeni piloci - zdążyli się katapultować i przeżyli. Wśród zabitych jest siedmioro dzieci. 116 osób zostało rannych, stan wielu z nich jest krytyczny. Jak dowiedział się specjalny wysłannik RMF do Lwowa, wśród ofiar nie ma Polaków.
Sztab 14. Korpusu Ukraińskiego Lotnictwa Wojskowego, organizator pokazów, poinformował, że w samolocie zawiodły silniki. Coraz częściej mówi się jednak o błędzie pilotów. Przyczyny wypadku ustala specjalna komisja, która od wczoraj analizuje zapisy czarnej skrzynki.
Pokazy na lwowskim lotnisku Sknyliw zorganizowano z okazji 60-lecia utworzenia 14. Korpusu Ukraińskiego Lotnictwa Wojskowego. Tuż po tragedii, prezydent Ukrainy Leonid Kuczma zapowiedział, że zabroni organizowania kolejnych tego typu pokazów. Wyciągnął też pierwsze konsekwencje personalne: odwołał szefa wojsk lotniczych oraz dowódcę 14. Korpusu.
Była to największa katastrofa na pokazach lotniczych. Najbliższy poniedziałek ogłoszono na Ukrainie dniem żałoby narodowej.
rys. RMF
12:20