Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM, to Jarosław Kaczyński zablokował Zbigniewowi Ziobrze wytoczenie procesu prawnikom z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego za krytyczną opinię nowelizacji kodeksu karnego, bo obawiał się kompromitacji partii rządzącej przed sądem.
Jeszcze w sobotę wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przekonywał, że pozew zostanie złożony w poniedziałek. Ta zapowiedź rozwścieczyła Jarosława Kaczyńskiego, bo nie była konsultowana na szczeblu politycznym.
Rezygnację z pozwu doradzali przede wszystkim sztabowcy PiS, którzy przekonywali, że argumenty wytoczone przez resort najprawdopodobniej byłyby nie do obrony przed sądem. Chcieli uniknąć kompromitacji, w obawie, że wyrok zapadnie jeszcze przed jesiennymi wyborami do parlamentu.
Co więcej, pomysł wytoczenia procesu za ekspertyzę prawniczą wzbudził kontrowersje także wśród najbliższych współpracowników premiera.
Krytyka nowelizacji kodeksu karnego jest powszechna w środowisku eksperckim. Prawnicy podkreślają, że ze względu na ekspresowy tryb prac, sprzeczny z zasadami zmian kodeksów, cała nowelizacja może być niekonstytucyjna.
Mimo tak poważnych uwag, Prawo i Sprawiedliwość przeforsowało projekt, powtarzając przekaz, że zaostrza on kary za pedofilię. W rzeczywistości wprowadza gruntowne zmiany całego kodeksu. Ustawa trafiła na biurko prezydenta.
Zbigniew Ziobro pytany w poniedziałek przed południem, czy resort złożył już pozew przeciw profesorom z Krakowa, powiedział, że "nie ma już potrzeby kontynuowania tej sprawy". W związku z tym, że debata się przetoczyła, dla wszystkich jest jasne, że nerwowa reakcja tych, którzy tę opinię przygotowali i strach przed tym, żeby stanąć przed niezwisłym sadem cywilnym (...) jest wystarczającą już informacją i sygnałem, że nie ma potrzeby kontynuować tej sprawy - mówił Ziobro.
Zdaniem Ziobry "prawda w tej sprawie wyszła na jaw i wszyscy widzą, jak jest". To, że ktoś jest akademikiem, nie znaczy, że może kłamać. Dziś po przetoczeniu się tej dyskusji, każdy może wyrobić sobie zdanie, kto w tej sprawie boi się prawdy, a kto manipulował. Skoro efekt tej zapowiedzi jest taki, że każdy może wyrobić sobie zdanie, kto obawia się prawdy i gdzie ta prawda tkwi, nie ma już potrzeby kierowania tego pozwu - dodał Ziobro.
Jak zaznaczył minister, "nie chodzi tu o pozew, tylko chodzi o prawdę. Mamy do czynienia tutaj z zaplanowana świadomą manipulacją i powtarzaną nieprawdą. Nie ma to nic wspólnego z debatą naukową - podkreślił szef MS.