Mieszkańcy indonezyjskich wysepek Nias i Simeulue gołymi rękami usuwają gruz w miejscach, gdzie jeszcze przedwczoraj stały domy. Do tej pory odnaleziono prawie 430 zabitych, ale liczba ofiar może być nawet trzykrotnie wyższa.
Dziennik „The New York Times” zauważa, że te dwie wysepki wzięły na siebie większość siły trzęsienia ziemi. Tam też jest najwięcej ofiar. Brytyjski dziennik „The Daily Telegrach” zauważa, że dostarczenie sprzętu ratowniczego i pomocy humanitarnej na Nias jest niezwykle trudne, bo jedyne lotnisko zostało zniszczone. Okręty indonezyjskiej marynarki wojennej z zaopatrzeniem są dopiero w drodze, a łączność ze światem zapewniają helikoptery.
Natomiast w zaciszu gabinetów naukowych sejsmolodzy pochylają sie nad wykresami. Głowią się, dlaczego wstrząsy dochodzące do 8,7 stopnia w skali Richtera nie wywołały fali tsunami. Hipotez jest kilka. Epicentrum trzęsienia ziemi było tym razem głęboko i to nie pod dnem morza, a pod wyspą Nias, płyty tektoniczne przesuwały się w poziomie, a nie w pionie, a morze jest w tym miejscu na tyle płytkie, że fala nie miała jak powstać.