Były agent FBI Robert Hanssen przyznał się wczoraj do szpiegowania dla Rosji. To efekt ugody z prokuraturą, która zrezygnowała z żądania dla niego kary śmierci. Hanssen obiecał też współpracę z prowadzącymi śledztwo. 57-letni były agent Federalnego Biura Śledczego przez 15 lat przekazywał Moskwie tajne informacje. Dostał za to milion 400 tysięcy dolarów.

FBI oskarżyła Hanssena m.in. o to, że w 1985 roku wyjawił KGB tożsamość dwóch jej agentów, Siergieja Motorina i Walerija Martynowa, którzy pracując w ambasadzie ZSRR w Waszyngtonie dostarczali jednocześnie tajne informacje wywiadowi amerykańskiemu. Rząd sowiecki zwabił ich do kraju, gdzie zostali aresztowani, skazani na śmierć za szpiegostwo i straceni. Hanssen dotychczas nie przyznawał się do winy, teraz zmienił zdanie. Były agent FBI zobowiązał się do współpracy z agentami kontrwywiadu, w celu dokładnego określenia zakresu informacji, które przekazał Rosjanom w czasie swej ponad 20-letniej działalności. Administracja liczy też na to, że jego zeznania pomogą też wykryć innych amerykańskich szpiegów pracujących dla Rosji. Nawet jeśli Hanssen ich nie zna, może powiedzieć dużo na temat sposobu ich działania. Może też poprzez określenie własnych przecieków pomóc w odkryciu autorów innych. Dodajmy, że dzięki ugodzie, Hanssen uniknie nie tylko kary śmierci, ale zapewni swojej rodzinie prawo do wypłaty świadczeń należnych z tytułu jego pracy w FBI.

Prokuratura nie wystąpi o konfiskatę domu i samochodów, a Hanssen będzie osadzony w wiezieniu na tyle blisko domu, by rodzina mogła często go odwiedzać.

Wyrok w jego sprawie nie zapadnie jednak wcześniej niż za pół roku. Posłuchaj relacji korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego:

7:05