Od kilku lat Słowiński Park Narodowy toczy z gminą bój o ziemię. Spór dotyczy 3000 hektarów po byłych PGR-ach i lasach państwowych. Ziemia stała się kością niezgody, bo chcą ją przejąć władze kilku gmin, a także dyrekcja parku. Konflikt między dyrekcją parku narodowego a gminą toczy się też w Wielkopolsce. Tam rzecz dotyczy drogi...
W konflikt o ziemię zaangażowane są władze Słowińskiego Parku Narodowego i pięć gmin - Smołdzino, Wicko, Główczyce, Ustka i Łeba. Nikt nie chce ustąpić, bo każdy ma w tym swój interes: dla słowińskiego parku ziemia to szansa na opuszczenie listy parków, które mają nie do końca uregulowany status prawny (w Polsce są 23 parki narodowe, z czego dwa – Tatrzański Park Narodowy i Słowiński Park Narodowy – wciąż znajdują się na owej liście). Sporne 3000 ha stałyby się tzw. strefą ochronną, bez której park nie jest parkiem. Na przejęcie tej ziemi nie zgadzają się jednak samorządy pięciu okolicznych gmin. Ich zdaniem władze parku uniemożliwiają rozwój gospodarczy na terenach dotkniętych ogromnym bezrobociem.
Bezrobocie rodzi też inny poważny problem dla SPN – kłusownictwo. Według dyrekcji parku, co roku jest ono większe. Sporo ludzi na tych terenach nie ma pracy, więc kłusownictwo jest na porządku dziennym. Straż parkowa posiada wprawdzie policyjne uprawnienia, nie może jednak nic zrobić bo działa bezprawnie. Do tej pory nie ma bowiem przepisów wykonawczych do nowej ustawy o ochronie środowiska. Nowela została uchwalona w ubiegłym roku.
Konflikt między dyrekcją parku narodowego a gminą toczy się też w Wielkopolsce. Tam spór dotyczy drogi z Mosiny do Poznania, którą samorządowcy chcieliby poszerzyć, na co nie godzi się administracja Wielkopolskiego Parku Narodowego. Jego dyrekcja twierdzi, że plan rozbudowy drogi to jedynie wyborcza propaganda. Czy rzeczywiście konieczna jest rozbudowa drogi, o tym w relacji reporterek RMF Doroty Wiśniewskiej i Katarzyny Maćkowskiej:
00:45