Kupił dziecku prezent, trafił na komisariat policji podejrzewany o terroryzm, a paczkę z prezentem wysadzono w powietrze na poligonie. Nieprawdopodobne? A jednak w Gdańsku to możliwe!
Taka historia przydarzyła się mieszkańcowi Gdańska. Zaczęło się od internetowej aukcji, na której gdańszczanin wygrał 5-centymetrowy samochodzik. Zabawka była jednak uszkodzona – zrobił więc paczkę i wysłał pocztą do nadawcy.
W tym miejscu na scenie – a raczej pod drzwiami mieszkania mężczyzny – pojawia się policja. Tuż po północy zdziwionego gdańszczanina funkcjonariusze wyciągają z łóżka i zabierają na komisariat.
Przez kilka godzin zatrzymany próbował wytłumaczyć policjantom, że ów samochodzik to nie bomba, a zwykły prezent dla dziecka. Na próżno: dziecko samochodu nie zobaczyło, bo saperzy... wysadzili je w powietrze.
Jak się później okazało, paczka z zabawką wydała się podejrzana urzędnikom poczty. Czujni pocztowcy wezwali policję, a ta nie lekceważy takich wezwań. Wniosek? Obywatelu, swoją paczkę zapakuj przy pracowniku poczty!