Papież Jan Paweł II w czasie swego pontyfikatu stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobistości współczesnego świata i ikoną kultury masowej. W ciągu ostatniego roku stał się także gwiazdą kina i bohaterem wielu filmów fabularnych.
Filmy powstawały szybko i siłą rzeczy pobieżnie opowiadają o życiu Jana Pawła II. Nie są to także arcydzieła. Jednak uproszczenia były nieuniknione – przyznaje to także biograf papieża-Polaka, Bernard Lecomte. - Ale czyż wizerunek Szopena czy Joanny D’Arc, jaki znamy, nie jest podobny? Jest to los wszystkich wielkich osobowości, które zostają zredukowane do czegoś w rodzaju ikony - tłumaczy.
Pomimo starości, mimo śmierci – młodość w Bogu - tak mówił Jan Paweł II. Takiego papieża próbowali na wielkim ekranie pokazać dwaj aktorzy – Polak Piotr Adamczyk i Amerykanin Jon Voight. Dla Adamczyka rola papieża-Polaka to ciągle jeszcze pierwszy etap kariery. Dla Voighta – ukoronowaniem wielu lat pracy.
Mówili, że nikt o tym nie wie. Jak jadł to często łyżką rysował po stole, a jak siedział, to nogę miał troszeczkę zawiniętą za nogę krzesła - opowiada Piotr Adamczyk o tym, jak pomagali mu w przygotowaniu się do roli przyjaciele Karola Wojtyły.
Każdy dzień był wyzwaniem. Codziennie myślałem, jak on się naprawdę zachowywał w danej sytuacji - podkreśla Jon Voight. Amerykanin zaznacza, że cały czas myślał o tym, że sceny, które odgrywał, działy się tak niedawno.
Voight znakomicie wygrał narastające cierpienie umierającego papieża, a grymasem ust pokazał jego poczucie humoru. Jednak to rola Adamczyka wydaje się być bardziej złożona, a pierwsza część włoskiego filmu znacznie lepsza od produkcji amerykańskiej. Reżyser obrazu „Karol – Człowiek, który został papieżem” nie bał się fikcji i pozwolił sobie na interpretację losów papieża z Polski. Postać grana przez Piotra Adamczyka, podobnie jak inne istotne role, nie są tylko papierowym odwzorowaniem historii Polski i pontyfikatu. A tak właśnie jest w przypadku amerykańskiego filmu z Jonem Voightem.