Dziś dzień bez lekarza w poradniach i szpitalach w Małopolsce. Część placówek pracuje w trybie ostrego dyżuru. W całym regionie urlopy na żądanie wzięło prawie 400 lekarzy. Chcą w ten sposób zamanifestować poparcie dla trwającego w całym kraju protestu rezydentów, domagających się m.in. podniesienia nakładów na ochronę zdrowia. Obecnie protesty głodowe trwają w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Płocku.
Małopolscy lekarze mieli dzisiaj sami zdecydować, w jakiej formie wesprą ogólnopolski protest. Mogli wziąć urlop na żądanie czy oddać honorowo krew, mogli również np. przyjść do pracy w koszulkach lub z plakietkami manifestującymi poparcie dla głodujących medyków.
W Krakowie - jak ustalił reporter RMF FM Marek Wiosło - 50 lekarzy wzięło urlopy na żądanie w szpitalu im. Ludwika Rydygiera, w szpitalu im. Jana Pawła II 20 proc. wszystkich medyków w tej placówce. Dorota Sobczyk, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu im. Jana Pawła II zapewniła nas, że pacjenci mają zapewnioną opiekę. Planowane przyjęcia lub wizyty zostały przeniesione na jutro albo na najbliższe dni. Również po to, żeby pacjenci nie zostali ukarani przez protest - powiedziała.
50 lekarzy nie przyjdzie dziś do pracy w krakowskim szpitalu im. Józefa Dietla, ale tam planowe zabiegi i przyjęcia mają odbywać się normalnie. Około 20 lekarzy nie będzie zaś pracować w Szpitalu Uniwersyteckim - ale ani ta placówka, ani Szpital Dziecięcy w Prokocimiu nie przenoszą zaplanowanych wizyt i zabiegów.
We wspomnianym Szpitalu Dziecięcym medycy zdecydowali się okazać solidarność z protestującymi, nosząc koszulki popierające protest. Jak podkreślali bowiem w rozmowie z naszym dziennikarzem, to często szpital ostatniej szansy dla chorych dzieci.
Do tej właśnie placówki zjechali również medycy, którzy w ramach protestu wzięli dzisiaj urlopy na żądanie: swoją obecnością chcą wesprzeć sześcioro rezydentów, którzy prowadzą tam głodówkę, i 62-letnią panią Marię, która postanowiła dołączyć do głodujących. Przed południem w szpitalu zebrało się więc ponad 100 osób z różnych placówek z całego województwa.
Ja wspieram głodujących i cały protest od samego początku jego trwania. Nie wyobrażałem sobie, że mogłoby mnie tu dzisiaj nie być. Walczymy o pacjenta, tak naprawdę. W tym momencie to najważniejsza rzecz, jaką chcemy przeforsować. Dzisiejszy dzień jest dniem, w którym przede wszystkim specjaliści chcą powiedzieć: "jesteśmy z wami" - podkreślał w rozmowie z Markiem Wiosło Bartłomiej Guzik, lekarz ze szpitala im. Jana Pawła II.
Bardzo cieszymy się, że protest się rozszerza, że zaczynają w nim brać udział również lekarze specjaliści. To nas bardzo cieszy i jest dla nas wielkim wsparciem w tym, co robimy, bo wiemy, że walczymy o coś, co naprawdę ma sens. Inne grupy zawodowe również dołączają się do protestu. W jedności siła - powiedział nam z kolei Rafał Świstek, jeden z prowadzących protest głodowy w Krakowie.
Największe szpitale w zachodniej Małopolsce - w Oświęcimiu i Chrzanowie - pracują normalnie, bez zakłóceń. W obu placówkach reporterka RMF FM Anna Kropaczek usłyszała, że zaledwie kilkoro lekarzy wzięło tam dziś dzień urlopu na żądanie lub dzień opieki nad dzieckiem.
Budynek szpitala w Oświęcimiu został natomiast oplakatowany, a niektórzy lekarze mają na sobie koszulki z hasłami wspierającymi głodujących rezydentów. W Chrzanowie z kolei pracownicy noszą plakietki z napisem: "Popieram protest".
Na południu Małopolski - jak donosi nasz reporter Maciej Pałahicki - kłopoty mogą mieć pacjenci w Gorlicach: tam w związku z protestem lekarzy szpital działa w trybie ostrego dyżuru. Strajkują anestezjolodzy, więc odwołano planowane zabiegi. Przyjmowani są tylko pacjenci w stanie zagrożenia życia.
Pozostałe szpitale powiatowe na południu regionu działają normalnie. W Nowym Targu na przykład, gdzie pracuje 30 lekarzy rezydentów, wszyscy solidaryzują się z protestem kolegów, ale - jak zapewnia dyrektor placówki - pojawili się dzisiaj w pracy.
Te małopolskie szpitale, w których lekarze przystąpili do strajku, mają dzisiaj pracować w trybie dyżurowym. Oznacza to, że przyjmowani będą jedynie pacjenci ze statusem: pilny. Te wizyty, które nie wymagają nagłej hospitalizacji, mają zaś być przesuwane na inne dni.
Jeśli czujemy, że coś jest z nami nie tak, tak jak każdego dnia idziemy do naszego lekarza: bądź pierwszego kontaktu, bądź do nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, bądź udajemy się na SOR. Tam znajdują się lekarze, którzy po ocenie naszego stanu zdecydują, czy wymagamy pilnej pomocy, czy też nasz stan umożliwia nam czekanie. W pierwszym wypadku na pewno zostaniemy przyjęci i wszelka pomoc zostanie nam zaoferowana. W przypadku planowych spotkań z lekarzami może się okazać, że będą one przesunięte w czasie - wyjaśnia Jakub Szmer, rezydent i przedstawiciel Porozumienia Rezydentów w Krakowie.
Protest głodowy lekarzy rezydentów trwa od 2 października. Rezydenci domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 procent PKB w 2021 roku i powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia.
Przemysław Błaszczyk
(ag, e)