Widmo 2 lat za kratkami, grzywna i niesława polityczno-towarzyska - to nie jedyne nieszczęścia, jakie spadły w minionym roku na Lwa Rywina. Od początku łapówkarskiej afery producent nie wyprodukował żadnego filmu.
Wybuch afery Rywina skazał jej niesławnego bohatera nie tylko na banicję towarzyską, ale i zawodową. Od dwóch lat Lew Rywin jest producentem filmowym tylko z nazwy. Co prawda przez moment pojawiło się światełko w tym tunelu zawodowego nieszczęścia, ale ostatnio mocno zbladło.
Tym światełkiem był pomysł na kręcenie amerykańsko–polsko–węgierskiej koprodukcji. Film opowiadałaby historię żydowskiego chłopca, który przetrwał Holokaust, a wiarę w sens życia i nadzieję podtrzymywała w nim miłość.
Był już scenariusz i odtwórcy głównych ról, przymierzano się do rozpoczynania zdjęć, ale na przeszkodzie stanął brak pieniędzy. Ich poszukiwań nie ułatwia zapewne fakt, że do polskiego kooperanta zbliża się widmo trafienia za kratki. Cały pomysł może więc spalić na panewce...