W chilijskich Andach przerwano poszukiwania 24 zaginionych żołnierzy. Akcję ratunkową uniemożliwiła zadymka śnieżna. 400-osobowy oddział pięć dni temu został zaskoczony przez nagły atak zimy. Zginęły co najmniej 23 osoby.
Według ratowników, nie ma szans na uratowanie kogokolwiek z zaginionych. Prezent Chile ogłosił trzydniową żałobę narodową, a dowództwo armii zdymisjonowało oficerów, odpowiedzialnych za tragedię.
Prawie wszyscy, którzy zginęli w Andach, to rekruci, zwerbowani do wojska zaledwie przed miesiącem. W górach zorganizowano dla nich manewry. Jednak młodzi żołnierze nie zabrali ze sobą sprzętu, stosowanego przy silnych opadach śniegu. Nie przeszli też stosownego treningu.
Uratować się zdołali jedynie doświadczeni w górskich wyprawach uczestnicy ćwiczeń. Wczoraj helikopterami ewakuowano ponad stuosobową grupę, której udało się schronić w górskiej chacie. Konfrontację z nawałnicą przeżyli wszyscy oficerowie i podoficerowie.