11 ofiar śmiertelnych i 122 ranne osoby to – jak podało saudyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych - ostateczny bilans samobójczego zamachu bombowego w stolicy kraju - Rijadzie. Wśród zabitych jest czworo dzieci.

Terroryści uderzyli w dzielnicy zamieszkanej głównie przez rodziny biznesmenów z innych krajów arabskich. Strzeżony kompleks Muhaya odległy jest o około dwa kilometry od dyplomatycznej dzielnicy Rijadu, gdzie mieszczą się m.in. ambasady USA i Wielkiej Brytanii. W rezultacie wybuchu powstał krater szerokości pięciu metrów i głębokości dwóch metrów.

Napastnicy wdarli się do środka kompleksu, udając saudyjskich ochroniarzy. Ubrani byli w ochroniarskie mundury i wjechali do kompleksu samochodem podobnym do tych, jakich używa policja - informuje agencja Reutera.

Wśród ofiar śmiertelnych są Saudyjczycy, Sudańczycy i Egipcjanie. Nie ma wśród nich żadnego Amerykanina. Potwierdził to już Departament Stanu USA. Wcześniej pewien amerykański dyplomata w Rijadzie oświadczył, że jeden Amerykanin został ranny, a inny zaginął.

Wśród rannych są natomiast Kanadyjczycy, mieszkańcy Afryki, Indii, Bangladeszu, Indonezji, Filipin, Pakistanu, Turcji, Sri Lanki i Rumunii.

Pół roku temu obiektem podobnego zamachu była dzielnica Rijadu zamieszkana głównie przez Amerykanów. Przypomnijmy. Wczoraj władze Stanów Zjednoczonych ostrzegały przed możliwością kolejnych zamachów w Arabii Saudyjskiej. O przeprowadzenie ataku podejrzewana jest al-Qaeda.

20:00