Wybór nowego prezydenta Argentyny nie uspokoił sytuacji na ulicach argentyńskich miast. Podczas obrad tamtejszego parlamentu na temat wyborów kolejnego prezydenta, na ulicach Buenos Aires trwały w środę zamieszki. Starli się zwolennicy i przeciwnicy nowo wybranego Eduardo Duhalde.
Rano, kilka godzin po zaprzysiężeniu nowego prezydenta, ulicami argentyńskiej stolicy przemaszerowały 4 tysiące Argentyńczyków. "Żądany wyborów" - krzyczeli, tłukąc garnkami i patelniami. Uzbrojony kordon policji oddzielał ich od gmachów Kongresu. Z kolei inna, kilkusetosobowa grupa demonstrantów wznosiła okrzyki na cześć nowego prezydenta, wywodzącego się z lewicowego skrzydła partii peronistycznej. "Viva Argentina! Viva Peron!" - krzyczeli. Ze zwolennikami Duhalde starło się kilkuset zwolenników skrajnej lewicy. Obrzucali się kamieniami i płytami chodnikowymi. Do rozpędzenia demonstrantów policja użyła gazów łzawiących i gumowych kul. Protesty odbywały się też od pałacem prezydenckim na Placu Majowym, gdzie zabrało się kilka tysięcy demonstrantów. W innych częściach miasta słychać było okrzyki: "Duhalde, jesteś dyktatorem - wynoś się, wynoś się!".
Zadaniem wybranego prezydenta Argentyny będzie dokończenie kadencji de la Rua, trwającej do roku 2003, oraz podźwignięcie z ruin gospodarki kraju. Argentyna boryka się z 18-procentowym bezrobociem i długiem publicznym sięgającym 132 mld dolarów. Wg Reutersa, jednym z planowanych posunięć Duhalde ma być odejście od sztywnego kursu peso wobec dolara i dewaluacja argentyńskiej waluty z 1 dol. do 1,3-1,4 dol.
rys. RMF
11:15