Amerykańscy żołnierze zablokowali część eleganckiej dzielnicy Mansour w Bagdadzie i przeprowadzili atak na jedną z tamtejszych rezydencji. Prawdopodobnie otrzymali informację, że w domu przebywa Saddam Husajn albo członkowie jego rodziny.
W ataku użyto ciężkiej broni - w tym wyrzutni rakiet i granatów, zginęło 5 Irakijczyków. Jednak właściciel rezydencji - daleki krewny dyktatora - twierdzi, że nie było wśród nich Saddama.
Jedno jest pewne. Pierścień obławy na byłego dyktatora zacieśnia się coraz bardziej. Po zabiciu synów Saddama - Udaja i Kusaja – Irakijczycy chętniej współpracują z siłami okupacyjnymi. Przyznaje to nawet generał Richard Myers - przewodniczący kolegium szefów sztabów armii USA, który przeprowadza wizytację oddziałów w Bagdadzie. Nastąpił znaczący wzrost liczby osób przekazujących informacje o składach broni, o ukrywających się osobach, nawet o osobnikach posługujących się sfałszowanymi dokumentami tożsamości.
Ubiegłej nocy Amerykanie przeprowadzili rajd na trzy farmy w okolicach Tikritu. Dostali sygnał, że może tam przebywać szef ochrony Saddama. Jednak informacja przyszła o 24 godziny za późno i mężczyzna zdołał uciec. Teraz Amerykanie chcą pobrać próbki DNA z tych domów, by dowiedzieć się, czy wraz z ochroniarzem przebywał tam Saddam Husajn.
05:15