We Włoszech jest za dużo hoteli, głównie małych, które zamiast przyczyniać się do rozwoju turystyki przynoszą straty. Tym paradoksem zajął się rząd Mario Montiego, realizując plan rewolucji w branży hotelowej.
Prasa podkreśla, że statystyka jest dla włoskiej turystyki nieubłagana. Podczas gdy w 1995 roku Włochy zajmowały pierwsze miejsce w Europie pod względem wysokości wpływów z turystyki, teraz są na miejscu trzecim, po Francji oraz Hiszpanii i zarabiają na tym o 11 miliardów euro mniej niż te kraje.
Jednym z podstawowych powodów tego stanu rzeczy jest, jak uznano, nadmiar hoteli; często niekonkurencyjnych, za drogich i nie przyciągających turystów. We Włoszech jest ich 34 tysiące, zaś w Hiszpanii - 15 tysięcy, a mimo to przyjmują one znacznie więcej gości.
Tymczasem włoskich hoteli, zwłaszcza tych najmniejszych, przybywa i z trudem walczą one o przetrwanie. Hotele z kilkoma zaledwie pokojami zajmują piętra kamienic, urządzane są nawet w większych mieszkaniach.
Włoskie hotele słyną również z wysokich cen. W największych miastach średnie ceny za dobę w 2-osobowym pokoju sięgają 100 euro. Najczęściej jednak w Rzymie, Mediolanie czy Florencji zapłacić trzeba znacznie więcej.
Większość branży hotelarskiej od lat narzeka na coraz mniejsze dochody i spadek liczby gości. Gdy tylko zawodzi pogoda i na przykład zimą brakuje śniegu w kurortach narciarskich, właściciele domagają się pomocy od państwa. Podobnie było także w minionym sezonie zimowym, gdy zanotowano spadek liczby narciarzy i turystów z powodu gwałtownych śnieżyc i blokady dróg na północy kraju.
Ministerstwo turystyki uznało, że trzeba pilnie uzdrowić całą branżę w kraju, w którym turystyka stanowi 8,6 procent PKB i w której pracuje 9,7 procent ogółu zatrudnionych. Dziennik "Corriere della Sera" poinformował, że resort turystyki wraz z ministerstwem do spraw regionów od maja pracuje nad wielkim planem, który przewiduje likwidację części hoteli i przywrócenie prawidłowych zasad rynkowych.
Trzeba, argumentują przedstawiciele obu tych ministerstw, stworzyć właścicielom hoteli, borykającym się z trudnościami, możliwość opuszczenia tej branży i zmiany profilu działalności w taki sposób, aby nie zakończyło się to dla nich finansową katastrofą.
Postanowiono też uporządkować i ujednolić system hotelowych gwiazdek tak, by trzygwiazdkowy hotel w Trydencie na północy miał ten sam standard co w Reggio Calabria na południu. Obecnie nie jest to, jak się podkreśla, takie oczywiste.