Duński statek, aresztowany w październiku, a przetrzymywany do tej pory jako dowód w sprawie przemytu papierosów, uciekł w nocy z wtorku na środę z Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu. Pogoń Straży Granicznej nie przyniosła rezultatu.
Statek wypłynął ze Świnoujścia pod osłoną nocy - o godz. 2:10 wyszedł na pełne morze. Gdy przepływał obok posterunku straży granicznej, funkcjonariusze stwierdzili, że to duńska jednostka zarekwirowana przez wrocławską prokuraturę.
Pogranicznicy natychmiast ruszyli w pościg. Kiedy nasi podjęli ściganie tego statku, tamten statek niespodziewanie skręcił w lewo i znalazł się na niemieckich wodach terytorialnych - powiedział kapitan Donat Olczak.
Na tym pościg się zakończył. Kapitan Olczak uważa, że za ucieczkę statku straż graniczna nie ponosi winy. Jak mówi: Ruchem statków na wodzie reguluje kapitanat portów. Mają tam odpowiedni system nawigacyjny. Urząd Morski, pod który podlega kapitanat zaznacza, że to nie on odpowiada za bezpieczeństwo naszych granic.
To pierwszy taki przypadek w Polsce. Być może skradziono go dlatego, że armator statku za każdy miesiąc postoju w Świnoujściu miał płacić 30 tys. złotych i to prawdopodobnie on nakazał kapitanowi jednostki „ukraść” statek z portu.
17:20