Irlandia, jako pierwszy kraj Europy wprowadziła dziś zakaz palenia w miejscach publicznych - biurach, pubach, barach i restauracjach. Jego złamanie będzie karane grzywną w wysokości do 3 tysięcy euro.
Wielu właścicieli pubów zamierza jednak zignorować nowe prawo i płacić kary, po to aby zatrzymać stałych klientów.
Właściciele pubów mają od dziś obowiązek słownego ostrzeżenia każdej osoby, która przy kuflu puści dymka. Jest to praktycznie niewykonalne. Przed restauratorami piętrzą się różne kłopoty. Nie wiadomo bowiem co zrobić z ponad 40 tysiącami dystrybutorów papierosów nie mówiąc już o tysiącach popielniczek.
Niektórzy Irlandczycy chcą przy okazji zrobić błyskawiczny interes - na zieloną wyspę zaczęto masowo sprowadzać ziołowe papierosy, które nie podlegają ustawie. Wątpliwe jednak, aby mogły one skutecznie konkurować z tytoniem.
Co ciekawe jedynymi budynkami użyteczności publicznej, w których nadal wolno palić są więzienia i klasztory. Nałogowym palaczom pozostaje więc pewien wybór.
Z paleniem stara się też walczyć Wielka Brytania. Jeden z lokalnych prywatnych funduszy zdrowotnych oferuje lekarzom i pracownikom służby zdrowia po sto funtów za każdego palacza, którego przekonają do rzucenia nałogu.
Nagradzani mają też być ci, którym się to uda - zostaną między nimi wylosowane weekendowe wyjazdy i talony na... zakup roweru.