Stany Zjednoczone potępiają Koreę Północną za "zbrojną prowokację" i zatopienie południowo-koreańskiego okrętu na Morzu Żółtym. Dzisiejsze starcie okrętów obu Korei było jednym z najpoważniejszych tego rodzaju incydentów od czasu, kiedy Kim De Dzung na początku 1998 roku został prezydentem Korei Południowej i zaczął prowadzić politykę pojednania z Koreą Północną.
Podczas bitwy zatonął jeden okręt południowokoreański. Zginęło czterech marynarzy, a 22 zostało rannych.
Prezydent Korei Południowej Kim De Dzung zwołał natychmiast posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Armię południowo-koreańską postawiono w stan gotowości bojowej.
Ta północnokoreańska prowokacja jest czystym naruszeniem porozumienia o zawieszeniu broni. Ostrzegamy Koreę Północną, że zareagujemy na ten incydent - mówił rzecznik sztabu armii Korei Południowej.
Dwa okręty eskortujące kutry rybackie z Korei Północnej weszły na ponad godzinę na południowo-koreańskie wody terytorialne. Gdy jednostki patrolowe usiłowały je przepędzić doszło do starcia.
Jeden z tamtych okrętów zaczął strzelać, na co nasze jednostki odpowiedziały ogniem. Potyczka trwała aż do momentu, gdy północno-koreańskie kutry wycofały się - wyjaśniał południowo-koreański generał.
Seul i Phenian nawzajem oskarżają się o sprowokowanie incydentu. Wkrótce potem dowództwo sił rozjemczych ONZ na Półwyspie Koreańskim zaproponowało mediacje pomiędzy Koreą Północną a Południową. Phenian na razie nie odpowiedział na tę propozycje.
22:10