Wczoraj skończyła się umowa, jaką Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zawarło z Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym na udzielanie pomocy turystom. Od dziś rząd umywa ręce i ktoś inny będzie musiał finansować akcje ratunkowe w najwyższych polskich górach.

REKLAMA

Na razie turyści nie powinni odczuwać żadnej zmiany. Oczywiście, będziemy ratować. Na szczęście wspierają nas nasi sponsorzy i na najbliższy miesiąc, dwa nie powinniśmy mieć jeszcze problemów, ale – jak zwykle – ostatnie miesiące będą bardzo trudne - powiedział RMF naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Nie wiadomo na razie, co stanie się w grudniu czy listopadzie. Pieniądze przekazywane przez rząd na działalność ratowników w Tatrach z roku na rok są coraz mniejsze. W tym roku TOPR dostał aż o 30 procent mniej pieniędzy niż w 2001 roku. Wystarczyło to jedynie na osiem miesięcy.

Generał Zbigniew Meres, odpowiedzialny w MSWiA za służby ratownicze, uważa, że resort wypełnił swe zadanie: Naszą rolą było spełnienie planu budżetowego. To zostało wykonane - twierdzi Meres.

Urzędnicy uważają więc, że wszystko jest porządku. Nadal jednak nie wiadomo, czy będą pieniądze na ratowanie turystów pod koniec roku. Może zatem należy – także mocą decyzji urzędników – zamknąć wtedy Tatry? „Nieczynne z powodu braku pieniędzy na ratowanie ludzkiego życia.”

foto Archiwum RMF

07:40