Konieczna jest interwencja, aby uniknąć kolejnej katastrofy kosmicznej - to cytat z listu Dona Nelsona, byłego inżyniera z NASA, do prezydenta USA Georga W. Busha. Brytyjski „The Observer” napisał, że już latem ubiegłego roku naukowiec z NASA ostrzegał amerykańską administrację, że może dojść do katastrofy jednego z promów kosmicznych.
Don Nelson, który przepracował w NASA 36 lat swoje obawy wiązał z serią usterek wykrytych w wahadłowcach od 1999 roku. Niestety wszystko wskazuje na to, że Biały Dom zignorował ostrzeżenia naukowca.
W podobnym tonie wypowiada się część amerykańskich mediów
Okazuje się zresztą, że NASA 2 lata temu rozważała już nawet wycofanie Columbii z użytkowania, mimo trwającego 17
miesięcy remontu promu. Jego koszt wyniósł 90 mln. dol. Kłopoty finansowe NASA i ograniczenia w możliwościach wykorzystania Columbii, doprowadziły do postawienia pytań o sens jej dalszego wykorzystywania.Columbia była cięższa od nowszych wahadłowców, nie miała możliwości dokowania do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, więc tym samym nie mogła wynosić na orbitę jej elementów.
NASA zdecydowała jednak utrzymać Columbię w liczącej 4 wahadłowce flocie i przeznaczyć do czysto naukowych misji.
Prom miał za sobą serię kłopotów technicznych, które jednak według NASA nie powinny przyczynić się do katastrofy promu.
Posłuchaj także relacji waszyngtońskiego koresponfdenta RMF Grzegorza Jasińskiego:
Katastrofy statków kosmicznych
Amerykańka Agencja Lotów Kosmicznych NASA, amerykański kongres oraz rząd Stanów Zjednoczonych wszczęły śledztwa, które mają wyjaśnić przyczyny katastrofy.
Lokalna policja z teksańskiego miasta Hamphill potwierdziła, że znalezione szczątki należą do siedmioosobowej załogi wahadłowca Columbia. Wraz z nimi odnaleziono też kawałki promu kosmicznego i hełmy astronautów. Przedstawiciel policji poinformował, że do tej pory ustalono, iż szczątki Columbii leżą w około 70 miejscach.
Foto: NASA
14:40