Podejrzany o przeciek w aferze starachowickiej Zbigniew Sobotka były wiceminister spraw wewnętrznych został pozytywnie zweryfikowany i nadal zostaje w Sojuszu. Za „kolegą Zbyszkiem” murem stanęli partyjni działacze z Tomaszowa Mazowieckiego.
Nikt nie znalazł niczego, co zdyskwalifikowałoby Sobotkę w oczach partyjnych kolegów. „Tak” dla „kolegi Zbyszka” powiedziało jednomyślnie ponad 30 działaczy SLD-owskiego koła w Tomaszowie. Na podstawie tego co wiemy, taką żeśmy decyzję podjęli - tłumaczyli.
Partyjni koledzy nie będą wyręczać sądów, prokuratury ani wyrokować o winie Sobotki. Zbyszek nas nigdy nie zawiódł - dodaje Ryszard Goździk, szef tomaszowskiego koła SLD. Znamy go tyle lat, to jest zbyt porządny człowiek. My po prostu w to nie wierzymy - dodaje.
Koledzy Sobotki nie chcą wierzyć w to, że były wiceminister miał ujawnić tajemnicę państwową i utrudniać śledztwo w sprawie afery starachowickiej. Prokuratura podejrzewa Sobotkę również o to, że mógł narazić zdrowie, a nawet życie policjantów z CBŚ, którzy rozpracowali starachowicki gang powiązany z lokalnymi samorządowcami.
Co na to Leszek Miller, który kilka dni temu zapowiadał, że przypadki weryfikacji SLD-owskich działaczy zamieszanych w różne afery mają być weryfikowane? Czas zweryfikuje, ile warte były te słowa...
07:50