Polskę zalewa rosyjski plastik - skarży się branża recyklingowa. Alarmuje, że ta konkurencja importu tanich tworzyw uderza w opłacalność przetwarzania odpadów w naszym kraju.
Według branżowych organizacji skala importu jest tak znacząca, a poziom jego cen tak konkurencyjny, że branża przetwarzania plastikowych odpadów cienko przędzie. Konkurencja ze strony rosyjskiego, ale też pochodzącego z Bliskiego Wschodu plastiku sprawia, że branża wpadła w recesję.
Wielu polskich recyklerów musiało wyłączyć linie produkcyjne. Głównym problemem są tanie surowce z krajów arabskich i Rosji, które zalewają polski rynek - mówi prezes stowarzyszenia Polski Recykling - Szymon Dziak-Czekan.
Jak tłumaczy prezes branżowej organizacji, producenci plastiku po prostu wolą kupić tani surowiec niż płacić za polski regranulat, czyli tworzywo powstałe w procesie recyklingu.
Szymon Dziak-Czekan podkreśla, że rosyjskiego plastiku nie powinno być na rynku, bo w Polsce, tak jak niemal w całej Unii Europejskiej, obwiązuje embargo, które jest jednak omijane przez pośredników m.in. z Turcji, Białorusi a także Węgier. Sugeruje również, że rząd lekceważy ten problem.
Już na początku roku stowarzyszenie apelowało do minister klimatu i środowiska Anny Moskwy. Niestety, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy odpowiedzi - tłumaczy Dziak-Czekan.
Stowarzyszenie przynagla władze, by wprowadziły również unijne regulacje, które wymagają minimalnej zawartości pochodzącego z odpadów recyklatu w produkowanych plastikach. Szymon Dziak-Czekan dodaje, że chodzi nie tylko o stan środowiska i interes branży, którą reprezentuje. Jak mówi, wszyscy płacimy za nieprzetwarzanie odpadów.
Europejski plastic tax to 800 euro za tonę niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych. Według szacunków Polska płaci 2 miliardy złotych rocznie takich podatków.