Dziś rusza wielka kampania informacyjna rządu na temat podniesienia wieku emerytalnego. Ma ona jednak nie tylko rozszerzyć wiedzę Polaków na temat reformy. Organizatorzy zadbali, by odpowiednio nas nastraszyć i pokazać, jakie czarne wizje spełnią się, jeśli nie będziemy pracować do 67. roku życia.
Ponure scenariusze zostały precyzyjnie rozpisane. Według rządu, jeśli nie zostanie wprowadzona reforma emerytalna, trzeba będzie podnieść VAT aż o 8 punktów procentowych. Czyli niemal wszystkie nasze zakupy będą obłożone nie 23, a 31-procentowym podatkiem. Konieczna byłaby także - wyższa o prawie jedną trzecią - składka emerytalna. Czyli z naszej pensji potrącane byłoby nie 19,52 procent, a aż 26 procent.
Ekonomiści do tych gróźb podchodzą sceptycznie. Według nich alternatywne propozycje rzeczywiście załatałyby dziurę w budżecie, ale równocześnie zdewastowałyby naszą gospodarkę. Wzrost PKB byłby wyraźnie niższy, więc raczej nikt się na to nie odważy. Tak znaczne podwyższenie podatków wpłynęłoby na wzrost gospodarczy negatywnie. Z drugiej strony równie negatywnie na gospodarkę wpłynie utrzymanie obecnego wieku emerytalnego. Bo nie będzie komu pracować na wypłaty z systemu emerytalnego - zaznacza ekonomista Piotr Bielski.
Program informowania Polaków o zmianach emerytalnych składa się z kilku etapów. Pierwszy zacznie się dwoma spotami w telewizji oraz dedykowaną reformie stroną internetową. Według Centrum Informacyjnego Rządu pierwszy spot zatytułowany "Demografia", ma odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rząd wprowadza reformę - wskaże, że za 30 lat, co drugi Polak będzie miał więcej niż 50 lat, a liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o 5 mln. Jeżeli wiek emerytalny nie zostanie podniesiony zabraknie rąk do pracy, a nasze dzieci nie poradzą sobie z utrzymaniem systemu emerytalnego.
Drugi spot, "Stopniowość", będzie tłumaczył, kogo zmiany mają dotyczyć i w jaki sposób będą wprowadzane.
Rząd uruchomi też stronę www.emerytura.gov.pl. Serwis podzielony zostanie na zakładki: "Dlaczego reforma jest potrzebna", "Na czym polega reforma", "Jak reforma wpłynie na Ciebie". Znajdą się w nim także "Aktualności" i "Najczęściej zadawane pytania" oraz kalkulator emerytalny i prosta aplikacja, która oblicza miesiąc i rok przejścia na emeryturę. Internauci będą mogli pobierać ze strony projekty ustaw oraz prezentację na temat reformy.
Powstanie także infolinia. Pod numer 801 88 99 44 dzwonić będzie można w godz. 8.00 - 18.00 od poniedziałku do soboty. Na pytania mają odpowiadać konsultanci z Ministerstwa Pracy i z ZUS-u.
Rząd wydał na kampanię informacyjną około 3 milionów złotych. Jak to określono, różne urzędy zawiązały konsorcjum informacyjne i po równo podzieliły się kosztami. To nie tylko Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, ale także pozostałe resorty, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Zakład Ubezpieczeń Społecznych - wylicza Minister Pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
Za te trzy miliony będziemy mogli oglądać dwie telewizyjne reklamówki, zadać pytanie na nowoczesnej stronie internetowej albo przez infolinię. Warto też dodać, że za te same pieniądze minister mógłby zaktywizować od tysiąca do trzech tysięcy bezrobotnych. Bo w zależności od regionu koszt wykupienia szkolenia albo stażu dla bezrobotnego to od tysiąca złotych do 3 tysięcy.
Rząd broni się, że i tak wyszło taniej niż zwykle, bo udało się wynegocjować około 2,5 miliona złotych rabatu, a informacja jest potrzebna, bo Polacy muszą wiedzieć co się im szykuje. Poniżej możemy zobaczyć co za te 3 miliony złotych kupił rząd: