Celnicy po raz kolejny chcą uderzyć w handlarzy paliwem. Jutro zdecydują, czy miesięczna liczba wyjazdów do Rosji po pełny bak ma być ograniczona do pięciu.
Decyzja zostanie podjęta w czwartek podczas spotkania kierownictwa Służb Celnych. Byłoby to drugie zaostrzenie przepisów w tym roku, bo w maju wprowadzono już ograniczenie do dziesięciu wyjazdów. Teraz każdy kierowca, który przekracza granicę więcej niż dziesięć razy w miesiącu musi przedstawić dowody na to, że nie pojechał specjalnie po paliwo, inaczej zapłaci opłaty celne. Dla samochodu o baku około 90-100 litrów jest to kwota 250 złotych.
Nowe przepisy uprzykrzają życie nie tylko nielegalnym handlarzom, ale również turystom. Od 6 maja na granicy z Rosją zatrzymano ponad półtora tysiąca kierowców, którzy musieli zapłacić cło. Ponad tysiąc osób zatrzymano jednak w pierwszym tygodniu obowiązywania nowych przepisów. Potem przekraczający granicę dostosowali się do obowiązujących zasad i jak widać, postępowania wszczynano sporadycznie - mówi Ryszard Chudy z Izby Celnej w Olsztynie.
Zgodnie z przepisami wwiezione paliwo musi być wykorzystane tylko do napędu tego samochodu, w którym wjechało. Nie wolno go zlewać ani odsprzedawać. Jednak większość podróżujących zarabia na sprowadzaniu rosyjskiego paliwa, szczególnie w powiatach o dużym bezrobociu. W Bartoszycach nie ma problemu ze znalezieniem paliwa z drugiej ręki. Pójdzie pan w garaże albo popyta przy bazarze, na pewno ktoś się odezwie. Średnio po 4.50 złotych można kupić litr - powiedział naszemu reporterowi jeden z mieszkańców. Po wprowadzeniu ograniczeń do dziesięciu wyjazdów nadal się to opłaca, ale "mrówki" zarabiają już mniej. Jak wprowadzą kolejne ograniczenie niektórzy mogą mieć problem, aby wyżywić rodzinę - dodaje mężczyzna.
Jednorazowo każdy przekraczając granicę może wwieźć pełny bak paliwa oraz dodatkowo 10-litrowy kanister.