W Poznaniu wciąż trwają rozmowy ministra zdrowia Leszka Sikorskiego z lekarzami rodzinnymi. Ustalono pierwotnie 18 punktów, na które zgodziły się obie strony. Kiedy wydawało się, że kompromis jest blisko, lekarze dorzucili kolejnych 12 postulatów – tak przynajmniej twierdzi wojewoda wielkopolski.
Tymczasem prezesi Naczelnej Rady Lekarskiej i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy uważają, że zamknięte gabinety to tylko zapowiedź tego, co czeka całą służbę zdrowia już wkrótce.
Lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego to nie grupa buntowników. Mają poparcie Naczelnej Rady Lekarskiej i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Winni całej sytuacji są twórcy ustawy o NFZ – mówili w Poznaniu Konstanty Radziwiłł i Krzysztof Bukiel.
Po pierwsze przestać upierać się przy złej ustawie, która w dodatku prawdopodobnie zostanie zanegowana przez Trybunał Konstytucyjny już za dwa dni, przystąpić natychmiast do rzeczywistych rozmów a w konsekwencji i najbliższym czasie do gruntownej zmiany regulacji, które zostały wprowadzone w ostatnim czasie ponieważ one są po prostu nie do przyjęcia w Europie XXI wieku - mówią Radziwiłł i Bukiel.
Jak dodają to nie lekarze zastrajkowali tak naprawdę - jak mówi minister Sikorski - ale zastrajkował płatnik. To płatnik odmówił refundowania świadczeń zdrowotnych. To płatnik odmówił obywatelom ubezpieczonym zapłaty za świadczenia zdrowotne.
Jeżeli dojedzie do porozumienia ministra z lekarzami – choć wcale nie jest to w tej chwili pewne – to będzie to rozwiązanie doraźne – „Zamalowanie farbą rdzy”- mówią lekarze. Bez szybkich zmian polską służbę zdrowia czeka katastrofa.
20:00