Polskie firmy są traktowane w Rosji tak jak wszystkie inne z Unii Europejskiej. Nie jest prawdą, że Rosjanie wybierają sobie zakłady, które mogą sprzedawać mięso - tak minister rolnictwa Marek Sawicki odpowiada na zarzuty minister w Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi, że zniesienie rosyjskiego embarga na polskie mięso nastąpiło tylko na papierze.
Najważniejsze – jak zaznacza Marek Sawicki – że Rosjanie zgodzili się uznawać nasze świadectwa weterynaryjne. A że kontrolują nasze zakłady produkujące mięso? Cóż, mogą, bo takie jest prawo wspólnotowe – wyjaśnia. Nie można natomiast mówić, że Rosja wybiera sobie masarnie; że jedne są blokowane, a inne bez przeszkód mogą sprzedawać na wschód.
Minister rolnictwa przyznaje natomiast, że polskie zakłady mogą mieć problemy z odzyskaniem utraconego rynku. Mieliśmy dwuletnie embargo i powrót naszych firm na rynki rosyjskie nie dokonana się w ciągu 2-3 tygodni - podkreśla. Według niego potrzeba będzie na to znacznie więcej czasu - nawet 5 miesięcy albo i pół roku. Zakłady mięsne już próbują odzyskać kontrakty w Rosji, ale to już zadanie biznesowe, a nie polityczne – zaznacza Sawicki.
Minister rolnictwa w rozmowie z reporterem RMF FM pozwolił sobie także na małą złośliwość w stosunku do Anny Fotygi i jej zarzutów. Cieszę się, że pani minister w Kancelarii Prezydenta ma czas na naukę weterynarii - odparował.